W 580 miejscach w Polsce odbędą się dzisiaj rolnicze protesty. Farmerzy mają ambicje zablokowania ruchu we wszystkich miastach wojewódzkich. Blokowany ma być dojazd do największych aglomeracji. Na zwarcie z rolnikami idzie jednak część samorządów, które blokują możliwość protestowania w miastach. Będą prowokacje w całej Polsce? - czytamy w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
W wielu miejscach w kraju czeka nas paraliż komunikacji i dróg dojazdowych do wielkich miast. Problemów można się spodziewać w 580 miejscach w całej Polsce. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w protestach może wziąć udział nawet 70 tys. osób. Nadal nie zmieniają się postulaty. Rolnicy chcą odejścia od Zielonego Ładu, ale również zablokowania importu towarów rolnych z Ukrainą. Mimo że postulaty są zgłaszane od 2 miesięcy, to jednak rząd realizuje je w sposób symboliczny. Zielony Ład przez gabinet Donalda Tuska jest sprowadzony do wprowadzonego przez KE ugorowania 4 proc. ziemi rolnej w gospodarstwach powyżej 10 ha. Ten wymóg został zawieszony, ale to nie satysfakcjonuje rolników. Podobnie nie są satysfakcjonujące kolejne zapowiedzi w sprawie handlu z Ukrainą. Teoretycznie na liście towarów objętych limitami mają znaleźć się kolejne produkty, w tym miód, pszenica i kukurydza. To nadal jednak zdaniem rolników nie zabezpiecza ich interesów. Politycy opozycji wytykają Ministerstwu Rolnictwa lenistwo. Ich zdaniem resort nie przygotował żadnej ustawy dla rolników.
– PSL proponował w ubiegłym roku ustawę o ochronie polskiego rolnictwa. Przez cały poprzedni rok opowiadali, że ta ustawa jest gotowa i rozwiąże problemy polskiego rolnictwa. Kiedy weszli do ministerstwa, przeczytali tę ustawę, co zajęło im 40 sekund, bo spisana była na jednej kartce, i zdecydowali, że nie będą jej procedować. Oni nie chcą wprowadzić swojej ustawy
Wracając do protestów, to pojawiają się niepokojące sygnały. Przed dwoma tygodniami przeciwko protestom stanął Rafał Trzaskowski, który zablokował wjazd traktorów do centrum stolicy. Zachowanie prezydenta Warszawy stało się podwaliną do organizacji pokazówki przez służby. Tym razem do akcji przeciwko rolnikom przyłączyli się inni samorządowcy.
„W związku z planowanymi na środę kolejnymi protestami rolników informuję, że mając na uwadze bezpieczeństwo, a przede wszystkim zdrowie i życie naszych mieszkańców, a także utrzymanie ruchu na najważniejszych arteriach miasta, wydałem cztery decyzje zakazujące organizacji protestów rolniczych na terenie administracyjnym Wrocławia” – napisał Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
Na protesty nie zgodził się też prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Podobną decyzję wydał prezydent Bydgoszczy oraz wójtowie podbydgoskich gmin – Białych Błot, Sicienka i Nowej Wsi Wielkiej. W antyrolniczych działaniach wspiera ich wojewoda, który wystąpił do rolników z listem otwartym. – Miejscem zapadania najważniejszych ustaleń nie są ulice czy węzły drogowe. Podtrzymuję poparcie dla waszych postulatów, szanuję prawo do zgromadzeń, ale proszę o uszanowanie praw pozostałych obywateli. Proszę, walcząc o słuszną sprawę, nie doprowadzajcie do tego, by chcący pracować mieszkańcy byli zakładnikami zaistniałych sytuacji – mówi Michał Sztybel.
Czy szykowana jest kolejna policyjna prowokacja? Funkcjonariusze zdają się już przygotowywać.
„Zawsze w swoich działaniach dążymy do łagodzenia sytuacji kryzysowych i zapobiegania ich eskalacji. Jeżeli jednak w czasie protestów dochodzi do zachowań bezprawnych, chuligańskich i agresywnych wobec funkcjonariuszy, zawsze będziemy reagować stanowczo i zgodnie z prawem” – poinformowali w mediach społecznościowych warszawscy policjanci. To może zapowiadać użycie przemocy wszędzie tam, gdzie to możliwe. Grunt do pacyfikowania rolników przygotowuje również Michał Kołodziejczak.
Teraz nazywa on rolników „zadymiarzami”. Rząd też chce wymusić na związkach rolniczych podpisanie porozumienia. W negocjacje miał się zaangażować jeden z baronów rolniczych, biznesmen współpracujący z Michałem Kołodziejczakiem i były minister rolnictwa Artur Balazs. Wczoraj w Jasionce prowadził on debatę, w której brał udział Czesław Siekierski, minister rolnictwa, ale również przedstawiciele organizatorów protestów. Rozmowy o ewentualnym porozumieniu trwały do późnych godzin popołudniowych.
#GazetaPolskaCodziennie - Twój niezbędny przewodnik po najważniejszych wydarzeniach z kraju i ze świata. Jeśli szukasz rzetelnych informacji, pogłębionej analizy i interesujących artykułów, to środowe wydanie #GPC jest właśnie dla Ciebie! Czytaj na » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/nVbE3PRkOt
— GP Codziennie (@GPCodziennie) March 19, 2024