12 kwietnia 2024 r. Rada Europejska przyjęła - bez sprzeciwu rządu polskiego - tzw. dyrektywę budynkową (EPBD), wpisującą się w plan Europejskiego Zielonego Ładu. Zakłada ona szereg zobowiązań nałożonych na państwa członkowskie UE w zakresie budownictwa - do 2050 r. wszystkie budynki w Unii Europejskiej mają być "neutralne klimatycznie".
Dyrektywa przewiduje wypełnienie standardu "zeroemisyjności" dla wszystkich nowych budynków mieszkalnych od 2030 r. i wszystkich nowych budynków użyteczności publicznej - od 2028 r. Istniejące budynki mają być objęte nakazem ograniczania zużycia energii. EPBD zakłada także zaprzestanie stosowania pieców i kotłów na paliwa stałe oraz obowiązek instalacji fotowoltaicznej na części budynków.
Wielokrotnie podnoszono kwestie związane z kosztami transformacji przewidzianej w dyrektywie i jej dolegliwością dla wielu gospodarstw domowych w krajach członkowskich UE.
Każdy Polak zapłaci 70 tys. złotych
Fundacja SET przedstawiła raport, który pokazuje realne koszty, jakie poniesie Polska w związku z wdrożeniem dyrektywy. I są one ogromne.
- Według ekspertów Fundacji SET całkowity koszt dostosowania do dyrektywy EPBD został oszacowany na bagatela 2,5 biliona złotych, co grozi poważnymi perturbacjami społecznymi i gospodarczymi
- mówił podczas prezentacji raportu Wojciech Dąbrowski, prezes Fundacji SET.
- Wprowadzenie dyrektywy EPBD oznacza bardzo wysokie obciążenia finansowe dla polskiego społeczeństwa, ponieważ koszty modernizacji budynków i wymiany źródeł ciepła znacznie przekraczają realne możliwości gospodarstw domowych. Nakładane wymagania są niemożliwe do spełnienia w tak szybkim tempie, co grozi wzrostem kosztów życia, presją inflacyjną i pogłębieniem ubóstwa energetycznego - dodał Dąbrowski, wskazując na to, że dyrektywa nie uwzględnia specyfiki regionalnej, w tym polskiego zasobu mieszkaniowego.
"Modernizować czy budować nowe?"
W maju 2026 r. Polska musi przyjąć ustawę wdrażającą dyrektywę. Zdaniem Adama Tywoniuka z Fundacji SET, "specyficzna sytuacja Polski, polegająca na dużej liczbie nieefektywnych energetycznie budynków może rodzić ryzyko przeciążenia rynku wykonawców i skokowego wzrostu kosztów usług i materiałów budowlanych"
- Wyobraźmy sobie dom jednorodzinny w małej miejscowości, którego cena wynosi obecnie 300 tysięcy. A biorąc pod uwagę jego niską efektywność, modernizacja będzie kosztowała ponad 200 tysięcy. I tu nasuwa się pytanie
– czy modernizować, czy wybudować nowy budynek? - pytał Tywoniuk.
Anna Zalewska, europoseł PiS, wskazała na odsunięcie paliw kopalnych z ogrzewania, wynikające z dyrektywy.
- Po wejściu w życie dyrektywy EPDB w samej Polsce trzeba będzie wyremontować i poddać termomodernizacji prawie 14,5 mln budynków, na co nie ma pieniędzy w systemie. Coraz więcej będziemy płacić za to, czym będziemy grzać lub chłodzić swoje domy lub mieszkania. Będzie bezwzględny zakaz finansowania wymiany na piece gazowe tzw. „kopciuchów”, a od 2040 roku nie będzie w ogóle można montować niczego co kopalne, czyli węglowe i gazowe — dodała Zalewska.
Według autorów raportu obok wysokich kosztów inwestycyjnych, istnieje ryzyko wysokiego wzrostu cen energii oraz konieczności modernizacji istniejącej infrastruktury energetycznej. Do tego dochodzi brak krajowej strategii oraz ryzyko opóźnień legislacyjnych.