W programie „Koniec systemu” Dorota Kania poruszyła nowe wątki w sprawie Willi w Kazimierzu. W rozmowie z dziennikarką, Witold Gadowski zwrócił uwagę, że w kontekście postaci Aleksandra Kwaśniewskiego należałoby w pierwszej kolejności odpowiedzieć na dwa pytania: kim on jest i skąd wziął się jego majątek. Zdaniem Gadowskiego historia Kwaśniewskiego to opowieść szufladkowa – czego się nie dotkniemy, to musimy otwierać kolejne szufladki.
Już wiadomo, że śledztwo dotyczące luksusowego domu w Kazimierzu Dolnym, który mieli kupić Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy nie zakończy się przed wyznaczonym terminem. Śledczy z prokuratury regionalnej w Katowicach będą wnioskowali o przedłużenie postępowania z uwagi na rozległą analizę rachunków bankowych, które muszą być przebadane.
- To historia bardzo długa – rozpoczynająca się gdzieś w Gdańsku, a biznesowo w firmie PAT. Ryszard Kalisz był prawnikiem firmy PAT i wtedy zaczęto obrót Jabloneksem, to taki czeski Swarovski. (…) Pojawia się Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel – czyli Wiedeń. Tam prowadza wszystkie tropy. Jolanta Kwaśniewska nawiązuje kontakt z dynamicznym biznesmenem wiedeńskim Andrzejem Kuną – jednym z trzech braci, bo jeszcze jest Bartłomiej i Paweł. (…) Pojawia się Jeremiasz Barański i cały ten krąg wiedeński – mówi Witold Gadowski.
Publicysta podkreśla, że w kontekście Kwaśniewskiego sporo jest jeszcze niewiadomych.
- Na ten temat powinno zostać przeprowadzone historyczne śledztwo, w którym Kwaśniewski mógłby odpowiadać również karnie. Jest kilka spraw, za które on nie odpowiedział. Pierwsza z nich to sprawa Komitetu Młodzieży i Kultury Fizycznej. Stał na czele tego komitetu i pieniądze publiczne przeznaczone na sport były przelewane na prywatne konta. Ta sprawa nigdy nie została sfinalizowana – relacjonuje publicysta. Potem pojawia się sprawa afery gazowej – nigdy niewyjaśniona afera z tym, że Polska sprowadzała duże ilości gazu za pośrednictwem firmy Siemiona Mogilewicza. Kwaśniewski był już wtedy prezydentem. W śledztwie afery gazowej pojawiały się bardzo wiarygodne zeznania świadków, które mówiły o tym, że najważniejsze uzgodnienia zawierano w dużym pałacu – podkreślił Gadowski.
Tajna operacja
W sprawie willi w Kazimierzu CBA, którym wówczas kierował Mariusz Kamiński, prowadziło tajną operacje o kryptonimie „Krystyna”. Ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak nie zgodził się na zainstalowanie podsłuchu w domu w Kazimierzu, chociaż istniało uzasadnione podejrzenie, że należy on do małżeństwa Kwaśniewskich. Kamiński zadecydował, że w akcję włączą się działający pod przykryciem funkcjonariusze Biura. Jednym z nich był Tomasz Kaczmarek, który – jako Tomasz Małecki, biznesmen działający na rynku nieruchomości – wszedł w relacje towarzyskie z Marią Jaworską i jej otoczeniem. Celem był kontrolowany zakup nieruchomości, który ujawniłby, kto jest właścicielem domu. Marek Michałowski sprzedał dom Tomaszowi Małeckiemu za 3 mln 100 tys. zł, z tym, że 1,5 mln zł było w gotówce, którą otrzymał Michałowski. Pozostała część miała być zapłacona przelewem. Maria Jaworska zawiozła pieniądze do agencji Royal Wilanów, założonej przez Jolantę Kwaśniewską, a później prowadzonej przez jej przyjaciela Marka Zabrzeskiego. To właśnie on złożył w kantorze zamówienie wymiany 1,5 mln zł na dolary amerykańskie. Ponieważ CBA dowiedziało się, że złotówki mają być wymienione na dolary, Mariusz Kamiński zadecydował o przerwaniu operacji.
Więcej na temat nowych faktów w sprawie Willi w Kazimierzu w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"