Wydaje mi się, że poparcie projektu Lewicy [ws. zniesienia limitu 30-krotności] przez większość w Sejmie nie jest możliwe, bo jest to projekt bardzo populistyczny. System ubezpieczeniowy jest systemem solidarnościowym, opierającym się na zaufaniu. (…) Dzisiaj zmiana reguł gry, czyli tak naprawdę powiedzenie odkładasz dowolną kwotę, a na koniec to ustawodawca określa, jakie będziesz mieć świadczenie, jest nieuczciwe – mówi minister rozwoju Jadwiga Emilewicz w rozmowie z Lidią Lemaniak, dziennikarką portalu niezalezna.pl.
Porozumienie było przeciwne projektowi zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS. Co było nie tak z tym projektem, że nie chcieli go Państwo poprzeć?
Przypomnę, że nasze stanowisko dotyczące 30-krotności jest niezmienne od kilku lat – od czasu, kiedy było ono po raz pierwszy zgłoszone. Wtedy – jeszcze jako wiceminister – formułowałam swoje uwagi w tej sprawie. We wrześniu tego roku. kiedy projekt budżetu został przedstawiony na Radzie Ministrów, nie było tam wicepremiera Gowina, ale ja wówczas zgłosiłam wniosek odrębny. Sugerowałam wówczas kolegom, zdając sobie sprawę z tego, że to najwyższy czas, żeby budżet został skierowany do dalszych prac sejmowych, aby na poziomie parlamentu wycofać się z tego zapisu. Jako Porozumienie od początku powtarzaliśmy trzy ważne argumenty za pozostawieniem limitu. Po pierwsze poddawaliśmy w wątpliwość zakładane wpływy z tytułu zniesienia 30-krotności do budżetu. Mogłoby się bowiem okazać, że z tych ok. 370 tys. osób, które byłyby objęte zniesieniem limitu, najprawdopodobniej tylko ok. 20 proc. rozliczałoby się nadal w takim trybie, czyli byłoby zatrudnionych na umowę o pracę i płaciło wyższe składki. Pozostałe osoby – pracownicy korporacji – przeszliby na inne formy zatrudnienia, czyli przeszliby na relację „be to be” ze swoimi pracodawcami, a część z nich zrezygnowałaby pewnie z pracy w Polsce, co byłoby bardzo niekorzystnym efektem. Po drugie wysokość emerytur tych osób – czy stać by nas było na wypłatę tak dużych świadczeń emerytalnych oraz dysproporcje, które tworzylibyśmy w całym systemie ZUS. Po trzecie w SOR zapisaliśmy, że chcemy podnosić innowacyjność polskiej gospodarki i tworzyć wysokopłatne miejsca pracy, a także utrzymywać atrakcyjność biznesową Polski, jako miejsca, gdzie warto inwestować i zatrudniać. To jeden z czynników konkurencyjności – wysoko wykwalifikowanym pracownikom opłacało się zostać w Polsce, a nie szukać szczęścia poza granicami naszego kraju. Te trzy elementy bardzo mocno akcentowaliśmy. Do nich – w grudniu – doszedł jeszcze jeden – być może najważniejszy z perspektywy ładu korporacyjnego. Jeśli to rozwiązanie zaczynamy procedować na przełomie listopada i grudnia, a miałoby wejść w życie od 1 stycznia, to nie muszę mówić jakie by to miało konsekwencje dla firm, które mają już zaplanowane budżety na przyszły rok. Przyjęliśmy w końcu zasady, że prawo, które dotyczy prowadzenia działalności gospodarczej, należy tworzyć w taki sposób, aby je konsultować we właściwym czasie i trybie oraz, aby dać czas przedsiębiorcom do tego prawa się odpowiednio przygotować. RDS podnosił z kolei argument o braku konsultacji społecznych. Przypomnę, że rzadko się zdarza, żeby pracownicy i pracodawcy skupieni w RDS mówili jednym głosem, a tak się stało w tym przypadku. Cieszę się, że Pan premier Morawiecki powiedział, że choć jest zwolennikiem tego rozwiązania to wsłuchuje się w głos partnerów politycznych oraz społecznych. Dlatego tego rozwiązania od 1 stycznia nie będzie.
Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”, która również była przeciwna zniesieniu 30-krotności, w swoim stanowisku proponował, że warto rozważyć wprowadzenie trzeciego progu podatkowego. Czy Pani byłaby zwolenniczką takiego rozwiązania, czy niekoniecznie?
Pan premier postawił diagnozę, że mamy system najbardziej progresywno-regresywny. Oznacza to, że Ci, którzy zarabiają stosunkowo proporcjonalnie najwięcej, mają stosunkowo proporcjonalnie mniejsze obciążenia. Na pewno warto się zmierzyć z tym problemem. Rozmawialiśmy z pracownikami i pracodawcami, którzy mówili, że byliby gotowi na większą kontrybucję, która nie zachwiałaby równowagi i konsensusu, który mamy dzisiaj.
Swój projekt zniesienia limitu 30-krotności złożyła Lewica. Czy wyobraża sobie Pani sytuację, że większość sejmowa poprze projekt Lewicy?
Wydaje mi się, że poparcie projektu Lewicy przez większość w Sejmie nie jest możliwe, bo jest to projekt bardzo populistyczny. System ubezpieczeniowy jest systemem solidarnościowym, opierającym się na zaufaniu. W takim kształcie, jaki mamy dzisiaj, wszedł w życie w 1999 r. Dzisiaj zmiana reguł gry, czyli tak naprawdę powiedzenie odkładasz dowolną kwotę, a na koniec to ustawodawca określa, jakie będziesz mieć świadczenie, jest nieuczciwe. Moim zdaniem byłyby też wątpliwości z konstytucyjnością takich rozwiązań, więc wydaje mi się, że ten projekt nie ma szans na poparcie większości w Sejmie.
Jako minister rozwoju dostała Pani dodatkowe kompetencje, m.in. budownictwo i turystykę. Gdyby miała Pani wskazać jeden, jedyny priorytet, na którym najbardziej chce się Pani skupić, to co by to było?
Teraz w nowym Ministerstwie Rozwoju mamy trzy filary. Jeden to gospodarka, czym zajmowałam się dotychczas i w ramach niej są dwa priorytety. Po pierwsze – wprowadzenie rozwiązań proinwestycyjnych, takich, które sprawią, że przedsiębiorcy będą chcieli jeszcze bardziej inwestować. Czas stabilnego wzrostu gospodarczego sprzyja inwestowaniu. Pomóc w tym ma m.in. przygotowywany przez MR, i zapowiadany przez Pana premiera, pakiet proinwestycyjny. To dalsze ulgi na automatyzację i robotyzację, czyli możliwość zaliczenia w koszty zakupów na maszyny i urządzenia, które automatyzują produkcję. Będziemy też monitorować, jak działają ulgi na badania i rozwój, „innovation box” i zobaczymy, co jeszcze możemy w tym obszarze zrobić. Kolejne rozwiązanie, które ma wesprzeć inwestycje to ulga prowzrostowa znana z krajów azjatyckich. Zakłada ona, że wskaźnik wzrostu przychodów firmy obniża im podatek, dzięki temu opłaca się rosnąć i inwestować. Szczegóły tych rozwiązań pokażemy w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Po drugie – budownictwo – 8 proc. PKB, niebagatelny obszar w gospodarce. Na dzisiaj dla nas największe wyzwanie z obszaru mieszkalnictwo, budownictwo, planowanie przestrzenne, to jest mieszkalnictwo. Wiele w tym zakresie już udało nam się zrobić. Przypomnę, iż w porównaniu do 2015 roku ilość oddanych do użytkowania mieszkań wzrosła o 25 proc., a w pierwszych trzech kwartałach 2019 r. oddano 145 tyś mieszkań – najwięcej po 1990 r. względem porównywalnego okresu. Uporządkowanie procesu inwestycyjnego, sprawienie, że budowanie będzie prostsze, jest nie lada wyzwaniem i w tym obszarze udało się pewne rzeczy zrealizować. Po pierwsze – przyjęliśmy nowelizację prawa budowlanego. To setki uproszczeń i odbiurokratyzowanie procesu budowlanego oraz poprawę przepisów budzących dotychczas wątpliwości inerpretacyjne, jednoznacznie chwalone przez branżę. Jeszcze nie do końca, ale w dużej mierze udało się zinwentaryzować zasoby nieruchomości, będące w dyspozycji Skarbu Państwa i wiemy, jaki obszar dedykowany jest pod mieszkalnictwo. Szacujemy, że w przeciągu 2-3 lat udział mieszkań wybudowanych w ramach programu mieszkanie plus będzie stanowił około 20 proc. ogółu oddanych mieszkań. Aby przyspieszyć realizację programu Mieszkanie plus chcemy włączyć w niego samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, a także na uczciwych i partnerskich zasadach rozmawiać z deweloperami.
Trzeci filar to turystyka, która też jest ważną gałęzią gospodarki. To ok. 6 proc. polskiego PKB. Turystyka jest wdzięcznym działem gospodarki, bo jest mało kapitałochłonnym na wejściu, a szybko dającym stopę zwrotu. Rozmawiałam już z Departamentem Turystyki oraz dyrektorem Polskiej Organizacji Turystyki, z którymi będziemy starali się wzmacniać markę polskiej gospodarki. Mając te dwa filary: gospodarkę tradycyjną z dodatkiem turystyki, będziemy mogli uzyskiwać ciekawe synergie i sprawiać, że turystów do Polski będzie przyjeżdżało jeszcze więcej, a dynamika ostatnich lat jest bardzo korzystna. Jesteśmy krajem bardzo bezpiecznym i dlatego jesteśmy coraz częściej wybierani przez zagranicznych turystów. Warto też wspierać polską turystkę weekendową, która się coraz szybciej rozwija.
Więcej czytaj w poniedziałkowym wydaniu dziennika "Gazeta Polska Codziennie"
Serdecznie polecamy poniedziałkowe wydanie "Codziennej".
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 24, 2019
Więcej jak zawsze na naszej stronie https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/9yPGKFmCKZ