Od piątku urzędnicy dzwonią do buntujących się przedsiębiorców, pytając dlaczego chcą w poniedziałek otworzyć swoje biznesy i dlaczego nie wykorzystali narzędzi wsparcia oferowanych przez państwo. - Poziom emocji jest zróżnicowany. Większość tych przedsiębiorców, z którymi się kontaktujemy od piątku, wykazuje chęć rozmowy i szukania wspólnych rozwiązań - ocenia wiceszefowa Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, Olga Semeniuk.
Od piątku przedstawiciele ARP, portalu biznes.gov.pl i infolinii biznes.gov w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii kontaktują się z przedsiębiorcami, izbami i stowarzyszeniami, którzy za pośrednictwem portali społecznościowych zapowiedzieli otwarcie działalności od poniedziałku, mimo obowiązujących restrykcji.
Dzisiaj w TVP Info wiceminister Olga Semeniuk przyznała, że ma świadomość, iż wszyscy są zmęczeni epidemią, a podobne emocje panują w innych krajach.
- Mamy nadzieję, że program szczepień i jego dynamika, która będzie się rozwijała w pierwszym, drugim, trzecim kwartale tego roku, pozwoli na uwolnienie gospodarki. Resort od marca prowadzi dialog z przedsiębiorcami. Są to trudne rozmowy
- podkreśliła.
Jak poinformowała, w ramach infolinii resort pyta, dlaczego przedsiębiorcy, mimo obowiązujących obostrzeń, chcą otworzyć swoje biznesy i dlaczego nie wykorzystali dostępnych narzędzi wsparcia.
- Szukamy wspólnie rozwiązań, takich instrumentów zwrotnych i bezzwrotnych finansowych, które możemy im zaproponować
- powiedziała wiceszefowa resortu.
- Poziom emocji jest zróżnicowany. Większość tych przedsiębiorców, z którymi się kontaktujemy od piątku, wykazuje chęć rozmowy i szukania wspólnych rozwiązań. Bo wszyscy jesteśmy świadomi, że (...) nasze zachowania mogą spowodować tylko opóźnienie otwarcia gospodarki
- wskazała.
Jak mówiła, "większą złość wykazuje opozycja, a nie przedsiębiorcy". - Bo to przedsiębiorcy wnoszą konstruktywne pomysły i instrumenty do tego, abyśmy mogli je zaprojektować i wdrożyć jako narzędzia pomocowe - stwierdziła.
Dodatkowe obostrzenia, m.in. zamknięcie hoteli, ograniczenie w działaniu galerii handlowych i stoków narciarskich wprowadzono początkowo do 17 stycznia, później przedłużono je do końca miesiąca. Część przedsiębiorców m.in. z Podhala zapowiedziała otwarcie swoich działalności od poniedziałku. W piątek wicepremier, szef MRPiT Jarosław Gowin powiedział, że najdotkliwszą karą dla firm łamiących przepisy będzie wyłączenie ich z Tarczy Branżowej i Finansowej.
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców oczekuje jednak doprecyzowania kwestii odmowy wsparcia w ramach tarcz.
Biuro Rzecznika wskazało, że Tarcza Finansowa PFR 2.0 nawiązuje do tzw. ustawy o dobrym Samarytaninie. Przewiduje ona, że naruszenie przez przedsiębiorcę ograniczeń, nakazów i zakazów ustanowionych w związku z epidemią może być podstawą do odmowy udzielenia pomocy publicznej.
- Pojawiają się wątpliwości, ponieważ nie wiadomo zgodnie z którymi naruszeniami ograniczeń, nakazów i zakazów, ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu epidemii, i przez kogo stwierdzonych, jak również w jakim trybie ma być odmawiane wsparcie przedsiębiorcom
- podało biuro Rzecznika.
Jak przypomniało, Rzecznik MŚP Adam Abramowicz wielokrotnie zgłaszał swoje wątpliwości do przepisów - i podczas prac nad projektem ustawy, jak również po jej uchwaleniu. Wysłał w tej sprawie zapytania do Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii oraz premiera.
Biuro zwróciło uwagę, że w regulaminie ubiegania się o udział w programie rządowym Tarcza PFR 2.0 także jest mowa o możliwości wypowiedzenia umowy subwencji finansowej w przypadku naruszenia przez beneficjenta obostrzeń w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej. Jednocześnie - jak zwraca uwagę biuro Rzecznika - w regulaminie zapisano, że "żadne postanowienie dokumentu programu Tarcza 2.0 nie kreuje po stronie beneficjenta jakichkolwiek wierzytelności, praw, roszczeń, zarzutów oraz uprawnień kształtujących wobec PFR, Skarbu Państwa ani jakiejkolwiek innej osoby".