Ci, którzy podjęli decyzję o aresztowaniu, postawieniu zarzutów, zawieszeniu na wiele miesięcy żołnierzy za użycie broni, doprowadzili do tej tragedii - stwierdził na antenie Telewizji Republika redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, komentując tragiczną informację o śmierci żołnierza, który tydzień temu został pchnięty nożem przez nielegalnego migranta.
W Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie zmarł ugodzony nożem żołnierz 1 Brygady Pancernej. Mundurowy został tydzień temu pchnięty nożem przez migranta, znajdującego się po białoruskiej stronie stalowej zapory na tej granicy. Działo się to podczas próby siłowego sforsowania granicy przez grupę cudzoziemców w okolicy Dubicz Cerkiewnych.
"Mieli rację ci, którzy mówili, że zastraszanie żołnierzy, demobilizowanie żołnierzy, lżenie żołnierzy doprowadzi do tragedii, bo mogą się zawahać użyć broni wtedy, kiedy będzie zagrożenie życia"
Jak dodał, "przecież to w tym samym miejscu ciężko raniono tego żołnierza, który potem umarł i wielu innych żołnierzy, w którym kilka tygodni wcześniej - jak się dowiedzieliśmy - aresztowano żołnierzy za to, że działali w samoobronie, bo zostali zaatakowani przez hordę uchodźców i oddali strzały w powietrze".
"To jest skutek. Ci którzy wtedy podjęli taką decyzję o aresztowaniu, zatrzymaniu, rzuceniu na glebę, skuciu kajdankami, postawieniu zarzutów, zawieszeniu na wiele miesięcy doprowadzili do tej tragedii, bo gdyby żołnierze się bronili, to tamci by nie dźgali, bo przecież żołnierz ma karabin, ma przewagę nad facetem z kijem, nawet z nożem"