"Gdyby Rosjanie rozwiązali problem żeglugi, straciliby pewne narzędzie wpływu na Polskę. A tak, nigdy nie rozwiązując tego problemu w pełni, wielokrotnie mogą do tego wracać i przy tej pieczeni zwanej żeglugą w Cieśninie Piławskiej mogą coś nowego dostać" - powiedział komandor profesor Dariusz Bugajski w programie Minęła 20 w TVP Info. W rozmowie z Michałem Rachoniem na budowie Przekopu Mierzei Wiślanej Bugajski dodał, że Rosjanie nie dadzą się przekonać i jedyną możliwością na umożliwienie Polsce żeglugi w tym rejonie jest przekop.
W sobotę odbędzie się uroczyste otwarcie przekopu Mierzei Wiślanej, w związku z czym program Rachonia był nadawany na żywo właśnie z jego budowy. Goszczący w "Minęła 20" komandor profesor Dariusz Bugajski z Akademii Marynarki Wojennej tłumaczył historię problemów z drogą morską z Elbląga.
Początek tego problemu to Poczdam w 1945 roku. To tam po raz pierwszy uznano, że niezbędny z perspektywy interesów sowieckich jest podział Prus Wschodnich. Ani rząd w Londynie, ani rząd zainstalowany przez Rosjan w Lublinie nie zakładały, że Prusy zostaną podzielone. Zakładano, że Królewiec stanie się częścią Polski. Jednak zdecydowano w Poczdamie, że północna część trafi do Związku Sowieckiego. Podzielono Prusy - jedna trzecia do ZSRR, dwie trzecie do Polski. Podzielono właściwie murem, zamykając również Zalew Wiślany i Cieśninę Piławską. Zamykając dostęp do morza wielkiemu portowi i miastu Elblągowi. Królewiec stał się bazą wojskową, ośrodkiem militarnym, zupełnie zamkniętym dla świata zewnętrznego, bez możliwości odwiedzania, żeglugi międzynarodowej. Ponownie został otwarty dopiero po upadku ZSRR
- tłumaczył prof. Dariusz Bugajski.
1945 rok to początek problemów Elbląga i anomalii historycznej, bo port w Elblągu zawsze był wielkim portem. Za Stefana Batorego był przejściowo większy niż Gdańsk. Był portem z ogromnymi tradycjami morskimi, z ogromnymi tradycjami stoczniowymi. Ba! Był szóstym co do wielkości miastem Rzeczypospolitej. A Braniewo było jednym z 20 największych miast w Rzeczypospolitej. 50 lat temu Elbląg był większy od Olsztyna
- podkreślił.
Jak zauważył Bugajski, ani w uchwałach poczdamskich, ani we wcześniejszej umowie polsko-sowieckiej, nie było mowy o Mierzei Wiślanej. "Mówią one o podziale Prus Wschodnich do czasu konferencji pokojowej wzdłuż linii na północ od Gołdapi i Braniewa, bez wymieniania Mierzei Wiślanej" - dodał. Dopiero umowa z 1957 wprowadziła istniejący obecnie podział z linią graniczną na Mierzei Wiślanej (chociaż już wcześniej Rosjanie uniemożliwili tam pływanie, pomimo istniejącego od lat porozumienia).
Sama granica nie byłaby problemem, gdybyśmy mieli do czynienia ze zwykłym państwem, a nie z państwem totalitarnym, państwem ogarniętym manią szpiegowską, ochroną, budowaniem murów, utrudnianiem funkcjonowania i kierowaniem się tylko logiką wojskową. W wielu miejscach podobnie wygląda konfiguracja granic, ale państwa dostrzegają konieczność uprawiania żeglugi. Chociażby Antwerpia, która wygląda pod względem geograficznym zupełnie jak Elbląg. Tu zabrakło dobrej woli ze strony Rosji
- powiedział kmdr prof. Bugajski.
Rosjanie nie są tacy, jak wszyscy, że dadzą się przekonać, że samo prawo umożliwi nam żeglugę. Jedynym rozwiązaniem jest zbudowanie tego kanału
- dodał komandor.
Protokół, który zapewniał możliwość żeglugi przez Cieśninę Piławską do Elbląga był ukrywany przez 46 lat. Protokół wygasł na wniosek Rosji w 2004 roku, kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Nie było w nim rzecz jasna zapisów mówiących o wygaśnięciu w przypadku wejścia do UE, gdyż kiedy powstawał nie było jeszcze samej Unii. Ówczesny polski rząd przyjął jednak argument i przystąpiono do negocjacji, by znaleźć rozwiązanie.
Były różne propozycje, niezwykle dużo. Dyskusje typu opłata za przejście jednego statku przez Cieśninę Piławską, typu wzmianka dotycząca korytarza z Białorusi do Obwodu Królewieckiego, typu koncesje związane z handlem, odbudowa autostrady Królewiec-Elbląg-Berlinki, itd. W ciągu tych 30 lat kwesta żeglugi była wielokrotnie otwierana i zamykana. Chcę podkreślić - Rosjanom nigdy nie zależało, by ten problem realnie rozwiązać
- powiedział Dariusz Bugajski.
Gdyby Rosjanie rozwiązali problem żeglugi, straciliby pewne narzędzie wpływu na Polskę. A tak, nigdy nie rozwiązując tego problemu w pełni, wielokrotnie mogą do tego wracać i przy tej pieczeni zwanej żeglugą w Cieśninie Piławskiej mogą coś nowego dostać. Więcej mają nie rozwiązując go, niż by mieli rozwiązując
- dodał.