Zapora na granicy polsko-rosyjskiej nie schodzi obecnie z języków całego świata. Ten pomysł nie podoba się szczególnie najbardziej zaintesowanym - Rosji. W narrację Kremla wpisuje się również opozycja, która już przebąkuje o rzekomo niehumanitarnym traktowaniu migrantów na granicy. O tym dyskutowano dziś na antenie Telewizji Republika. Gośćmi red. Katarzyny Gójskiej w programie "W Punkt" byli : Joanna Borowiak (poseł Prawa i Sprawiedliwości) oraz Zdzisław Wolski (poseł Nowej Lewicy).
Jak podkreśliła na starcie red. Gójska, zdaje się, że mamy do czynienia z tym, co trwa od roku na granicy polsko-białoruskiej. Wiele wskazuje na to, że na granicy z Rosją pojawią się grupy osób, które będą próbowały przedostać się do Polski. Prowadząca program zapytała swoich rozmówców o to, co sądzą o pomyśle drutu kolczastego na tejże granicy.
"Zależy, z której strony na to patrzeć. Najpierw odwołując się do tego, co kiedyś było na granicy z Białorusią - tam też zaczęło się od bariery z drutu. Skuteczność muru, który teraz stoi, jest kwestionowana, mamy do czynienia z ciągłymi podkopami itp. Zapewne to samo będzie tutaj. Zacznie się od drutu kolczastego na granicy z Kaliningradem. Fatalne rozwiązanie dla zwierząt, to jest pewne"
- stwierdził polityk lewicy.
Red. Gójska zaznaczyła, że ważniejszym aspektem jest bezpieczeństwo polskiej Straży Granicznej, która musiała zmierzyć się z atakami ze strony osób, chcących przedrzeć się do Polski. Wyliczyła tu m.in. rzucanie w funkcjonariuszy kamieniami.
"Ja to wszystko pamiętam. Mówię o protestach organizacji światowych, co do traktowania ludzi. Jak można było wyrzucać matki z dziećmi. Granica nasza z Rosją to jest 210 km, dochodzi do tego ponad 20 km morskiej granicy na Zalewie Wiślanym. Nie wiem, czy to wszystko ma być zagrodzone drutem"
- mówił niewzruszony Wolski.
Dopytywany o to, jakie jest jego stanowisko, poseł Nowej Lewicy, odparł ku zdziwieniu, że "jest ostrożnie za tą zaporą".
"Jest zapowiedź ze strony putinowskiej Rosji, że będą w Kaliningrandzie lądowały samoloty z migrantami, uchodźcami z Afryki oraz Bliskiego Wschodu. Może być to powtórka tego, co było na granicy z Białorusią. Jest to w mojej ocenie inicjatywa samodzielna wicepremiera, szefa MON Mariusza Błaszczaka. Niedawno mieliśmy inicjatywę drugiego wicepremiera, również zdaje się samodzielną, w sprawie budowy elektrowni atomowej. Gdzie w tym wszystkim jest premier Morawiecki?"
- nagle zmienił temat.
Na pytanie, na podstawie czego wyciągnął takie wnioski, polityk odpowiedział:
"To jest takie ściganie się na popularność. Dwóch wicepremierów - to nie jest żadną tajemnicą - walczy ze sobą jak buldogi. Może jest to częścią takiej akcji"
- stwierdził.
Gdy do głosu doszła Joanna Borowiak (PiS), została zapytana (pół żartem, pół serio) o to, czy faktycznie decyzja o zaporze jest samodzielną decyzją ministra Błaszczaka, zaś budowa elektrowni atomowej w porozumieniu z Koreą - ministra Sasina.
"Nie wiem, skąd taki pomysł. Absolutnie nie, musimy powiedzieć sobie jasno, ze w tej chwili głównym celem rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa Polakom. Stąd budowa zapory. Ale również budowa elektrowni. Pan poseł Wolski wpisuje się w element wojny hybrydowej, tego, co prowadzi Putin od pewnego czasu. Grozi nam powtórka tego, co mieliśmy na granicy z Białorusią. Chcemy uniknąć zagrożenia, chcemy uniknąć sytuacji, która miała miejsce wcześniej. Jeśli możemy na coś liczyć ze strony opozycji, to jest to krytyka"
- mówiła posłanka partii rządzącej.
Przypomniała również kilka sytuacji migrantami, które znane były z wydarzeń sprzed roku na granicy polsko-białoruskiej.
"Słyszeliśmy o tym kocie, który szedł z Afganistanu, słyszeliśmy o tych, którzy rzekomo płynęli rzeką kilka dni. Szantaż humanitarny jest silnym elementem wojny hybrydowej. To będzie wykorzystywał Putin. Właśnie obrazki z dziećmi, że będzie zimno. Że rzekomo ludzie będą tam zamarzali. Nie będziemy wpuszczać, w myśl opozycji każdego, kto tam jest. To jest skrajnie nieodpowiedzialne. jestem zdumiona tymi powtarzającymi się głosami, że musimy pomoc migrantom, którzy tam będą stali. Nie, ci którzy chcą uzyskać w Polsce azyl, robią to w sposób legalny. Nie możemy godzić się na sytuacje, które mają na celu osłabienie potencjału obronnego krajów europejskich"
- przyznała Borowiak.