Dziś, po blisko 3 miesiącach, otwarta dla wiernych została Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem na Zachodnim Brzegu Jordanu. Od minionej niedzieli wierni mogą modlić się także w innym ważnym dla chrześcijan miejscu w Ziemi Świętej - Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie.
Bazylikę Narodzenia Pańskiego zamknięto 5 marca w ramach środków ostrożności po podejrzeniu przypadków zakażenia koronawirusem na obszarze okupowanego przez Izrael Zachodniego Brzegu. Jedno z najświętszych miejsc dla chrześcijan zamknęło swoje podwoje tuż przed Świętami Wielkanocnymi, a okres ten zwykle przyciąga do Ziemi Świętej tysiące wiernych i turystów.
Prawosławny patriarcha Jerozolimy Teofil III nazwał ponowne otwarcie świątyni świętem dla Betlejem, gdyż "wszyscy ludzie mogą teraz wejść do kościoła i modlić się jak przedtem" - podaje Associated Press.
W niedzielę, 24 maja, równo dwa miesiące po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu, otwarto dla wiernych Bazylikę Grobu Pańskiego w Jerozolimie.
Strażnik kluczy do tego miejsca, muzułmanin Adeeb Jawad Joudeh Alhusseini, zaznaczył, że – zgodnie z zarządzeniami władz izraelskich – do środka jednorazowo będzie mogło wejść najwyżej 50 osób, mających maseczki na twarzach i zachowujących odpowiednie odległości od siebie.
Alhusseini zaznaczył ponadto, że "Kościoły miejscowe przyjęły tę wiadomość z zadowoleniem, świadome, że każdy z nich ma ze swej strony wcielać w życie ustalone środki bezpieczeństwa, aby bazylika pozostała otwarta i aby chronić pielgrzymów i wiernych".
Kustosz Ziemi Świętej, o. Francesco Patton, w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, wskazał, że "to bardzo ważny krok, nawet, jeżeli jest to jeszcze faza rekonwalescencji, a nie uleczenia". Podkreślił także, że bardzo ważną rzeczą jest, aby się nie poddawać strachowi.
- Zarówno obecnie, ale także w perspektywie przyszłości, robimy wszystko, aby zapewnić konieczne środki ostrożności. Ale trzeba także myśleć o powrocie, któregoś dnia, do normalności. Oczywiście taki czas nastąpi wtedy, gdy będziemy znali już skuteczny sposób leczenia, ale przecież nie możemy żyć w obsesyjnym strachu przed zarażeniem się, bo to oznaczałoby, że nie żyjemy już w prawdziwych międzyludzkich relacjach. Powiedziałbym nawet, że strach przed zarażeniem powinien się już zmniejszać
– zaznaczył w wywiadzie dla Radia Watykańskiego o. Francesco Patton.