Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

​Anty-dez-info?

Tytuł niniejszego tekstu nie brzmi komunikatywnie? To dobrze.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Tytuł niniejszego tekstu nie brzmi komunikatywnie? To dobrze. Bo ma ilustrować pułapkę, w jaką wikłamy się, gdy próbujemy znaleźć środki zaradcze na dezinformacyjny kisiel, o którym pisałem w poprzednich tekstach dla „GP”.

Pod koniec kwietnia 2017 r. odbyła się zorganizowana przez „Politykę Insight” debata zatytułowana „Mroczne widmo: polityka i biznes w dobie dezinformacji”. Główny mówca debaty, znany brytyjski dziennikarz Timothy Garton Ash, rekomendował: „Dezinformacji należy przeciwdziałać przede wszystkim przez edukację o współczesnych mediach, a media publiczne powinny stać na straży jakości informacji”.

Rady Brytyjczyka na pierwszy rzut oka wydają się słuszne, ale w istocie – jak zaraz postaram się pokazać – są tyleż spóźnione, co nieskuteczne.

Zagubienie

Ale zanim określę obszar niezgody, wyjdźmy od tych elementów diagnozy współczesności, co do których sympatycy „Gazety Polskiej” raczej będą mieli podobne zdanie jak fani tygodnika „Polityka”.

Nie ulega wątpliwości, iż żyjemy w świecie przeciążenia informacyjnego, w świecie, w którym nawet nie musimy się wzajemnie okłamywać, by jednak się wprowadzać w błąd. Żyjemy w warunkach takich licznych, wzajemnie się przeplatających strumieni danych, że bardziej jesteśmy zdezinformowani niż dobrze poinformowani. Dezorientacja, zagubienie stało się bodaj czy nie powszechną ludzką kondycją społeczeństw nowoczesnego Zachodu. I dobrze byłoby znaleźć na tę sytuację środki zaradcze.

I właśnie w powyższym punkcie ścieżki myślenia środowisk „Gazety Polskiej” i tygodnika „Polityka” się rozdzielają.

Bezpodstawny edukacyjny optymizm

Myślę, iż jest tak dlatego, że zwolennicy demokracji liberalnej przyjmują bezpodstawnie optymistyczną, post-oświeceniową koncepcję człowieka. Koncepcja ta zakłada, iż najlepszym sposobem rozwiązywania problemów ludzkości jest więcej dobrej, to znaczy opartej na wiedzy naukowej, edukacji. Gdy światłe elity przekażą ludowi podstawy wiedzy naukowej, gdy edukacja oparta na tej wiedzy będzie bardziej powszechna, wtedy większość zrozumie, gdzie należy podążać i jakich przywódców politycznych warto popierać (populistów w żadnym wypadku!).

Pora, by zwolennicy demokracji liberalnej dostrzegli, że ta optymistyczna recepta znalazła się w tarapatach. Jest w niezgodzie z tym, co mówi psychologia o zasadach pracy umysłu ludzkiego, oraz w konflikcie z naturą obecnej, cyfrowej przestrzeni informacyjnej. 

Skąpiec poznawczy

W psychologii mamy koncepcję człowieka jako tak zwanego skąpca poznawczego, to znaczy takiej istoty myślącej, która najchętniej działa na skróty, stara się ocenić sytuacje jak najszybciej, unikając przy tym dzielenia włosu na czworo.

Ludzki umysł tak jest skonstruowany, że większość wiedzy o świecie przyswaja w sposób automatyczny, szybki, bezrefleksyjny – co zarazem znaczy: niskowysiłkowo. Natomiast myślenie krytyczne, analityczne, konfrontujące różne informacje, jest o wiele bardziej „męczące”: przebiega wolniej, zużywa więcej energii i wiąże się z odczuwalnym wysiłkiem pokonywania przeszkód. Jest tak nawet u osób, które zawodowo zajmują się krytycznym przetwarzaniem informacji – jak np. dziennikarze, uczeni, analitycy tajnych służb.

Zastanówmy się teraz, ile czasu na przedzieranie się przez infokisiel, na weryfikowanie przekazów, które do niego docierają, może dziennie poświęcać człowiek, który zawodowo nie zajmuje się krytyczną analizą informacji.

A przecież sprawdzać jakąś informację to sięgać po jeszcze więcej informacji. I wcale nie znaczy to jedynie dwa razy więcej. Sprawdzanie rzadko polega na prostej konfrontacji: informacja X kontra informacja Y. Często weryfikacja wymaga dodatkowej wiedzy o źródłach informacji X oraz Y. I dalej wymaga wiedzy o kryteriach, za pomocą których szacujemy wiarygodność obu źródeł informacji. Kryteria takie zaś często związane są z systemami wartości, które uznajemy za ważne dla nas, trzeba zatem podczas naszej próby weryfikacji te systemy sobie uświadomić, a czasem także poddać bolesnej dla nas refleksji – czy aby dobrze rozumiemy własny światopogląd. 

Infosiano

Co zatem znaczy formuła „więcej edukacji” w czasach przesytu informacyjnego? W dzisiejszych czasach – w odróżnieniu od epoki przed-internetowej – zaoferować komuś edukację, to nie znaczy zapełnić puste miejsce w ludzkim chłonnym umyśle.

Obecnie już od dziecka każdy ma umysł zapchany infosianem z tabletów, smartfonów, xboxów itd. Dzisiaj wartościowa edukacja to nie tylko dodawanie wiarygodnych informacji – to najpierw wyparcie już wdrukowanych w umysły ludzkie wyobrażeń, w tym fałszywych stereotypów. Ale w czasach profesjonalnego i cynicznego marketingu infosiano jest zazwyczaj przedstawione w o wiele bardziej atrakcyjnej postaci niż wiedza nauczycielska i naukowa. Szkoła i nauka przegrywają dzisiaj z infosianem niemal na wszystkich frontach.

Instytucje i firmy

Najlepiej, to jest względnie najłatwiej, mogą sobie z dezinformacją radzić firmy i instytucje. Zatrudniają fachowców, którzy monitorują ich publiczny wizerunek, neutralizują zagrożenia, a pracownikom przesyłają informacje zamkniętymi, kontrolowanymi kanałami. To chroni przed zamętem, ale… jest mało demokratyczne.
Nie zapominajmy jednak, że wielkie, międzynarodowe korporacje – najsilniejsze ogniwo dzisiejszego kapitalizmu – nie są organizmami działającymi w trybie demokratycznym.

Państwa

O tym, jak z kisielem dezinformacyjnym radzi sobie autorytarny organizm państwowy, pisałem dla „GP” w tekście „Skąd przewaga Rosji?” (dostępny na niezalezna.pl). W warunkach demokratycznego pluralizmu jest już znacznie trudniej. Bo czy na przykład edukacja o współczesnych mediach ma opisywać sposoby, za pomocą których ostrze ideologii gender prezentowane jest jako rzekomo czysto naukowa teoria?

W dzisiejszym świecie spora część wiedzy naukowej ma wyraźne polityczno-ideologiczne ostrze, zatem oparta na takiej wiedzy edukacja nie jest wolna od poważnych społecznych kontrowersji. Zaś media publiczne w wielu krajach już dawno tak bardzo zaangażowały się w wyścig z mediami komercyjnymi, iż coraz rzadziej stoją na straży jakości informacji.

Cywilizacja – moratorium technologiczne

Rozwiązanie można znaleźć na poziomie cywilizacyjnym, ale trzeba mieć odwagę rozstania się z oświeceniowym złudzeniem, iż rozwój naukowo-techniczny przynosi ludzkości same korzyści – lub choćby głównie korzyści. Trzeba sobie jasno powiedzieć, iż źródłem problemów z dezinformacją są ciągle rozwijające się cyfrowe technologie komunikacyjne. I wyciągnąć wniosek, że bez spowolnienia tego rozwoju próby uchronienia nas przed mrocznym widmem ciągłych nieporozumień i wymykających się spod kontroli konfliktów będą nieskuteczne.

 



Źródło: Gazeta Polska

#dezinformacja #informacja

Andrzej Zybertowicz