„Podkomisja do Ponownego Zbadania Katastrofy Lotniczej (...) skierowała do Prokuratury Krajowej w dniu 12 sierpnia 2016 r. zawiadomienie w sprawie podejrzenia sfałszowania danych zapisanych przez rejestrator ATM QAR” - poinformował sekretariat podkomisji w odpowiedzi na pytanie o złożone do tej pory w prokuraturze zawiadomienia. Z odpowiedzi wynika, że jest to jedyna sprawa skierowana do prokuratury.
Jednocześnie podkomisja wyjaśniła, że zawiadomienie powstało „w związku z ujawnieniem się nowej okoliczności, jaką było odnalezienie w archiwach KBWL LP dokumentów potwierdzających okoliczność, że odczyt polskiego rejestratora ATM QAR kończy się o godz. 8:41.05” czasu warszawskiego. Komisja Millera korzystała z danych do godz. 8.41:02,5, bo wtedy - jak napisano w ekspertyzie producenta - kończą się „ostatnie poprawne dane”. Jednak zdaniem podkomisji „w przypadku polskiego rejestratora ATM QAR, zachodziło duże prawdopodobieństwo zamierzonego działania w celu zniekształcenia zapisów parametrów”.
Jak poinformował prokurator Maciej Kujawski z zespołu prasowego Prokuratury Krajowej, ten wątek badany jest w ramach głównego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej.
Czytaj też: Rząd ukrywał zapis skrzynki ATM
Ani podkomisja, ani prokuratura nie podały szczegółów na temat zawiadomienia i jego badania przez śledczych. Podkomisja wyjaśniła jedynie, że jej badania mają pozwolić na poznanie okoliczności katastrofy smoleńskiej i do czasu zakończenia badań jest za wcześnie, by formułować ostateczne konkluzje, „które mogłyby skutkować stawianiem zarzutów konkretnym osobom przez uprawnione do tego instytucje”.
Katastrofę samolotu przetrwały dwa rosyjskie rejestratory parametrów lotu - katastroficzny MŁP-14-5 i eksploatacyjny KBN-1-1 oraz jeden polski - eksploatacyjny ATM QAR, a także magnetofon pokładowy MARS-BM.
W połowie września 2016 r. obecny p.o. przewodniczący podkomisji dr Kazimierz Nowaczyk powiedział, że z polskiej „czarnej skrzynki” wycięto około trzy sekundy nagrania, a z rosyjskiej - około pięć sekund. Kilka dni później media donosiły, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości w odczytaniu czarnych skrzynek Tu-154M.
W lutym 2016 r. w uzasadnieniu powołania podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej napisało, że pełen, odtworzony w kwietniu 2010 r., zapis polskiej czarnej skrzynki ATM QAR jest dłuży od analizowanego i opublikowanego przez komisję Millera.
Przed rokiem w wywiadzie dla PAP Kazimierz Nowaczyk kwestionował sformułowanie o tym, że ostatnie poprawne dane kończą się o godz. 8.41:02,5 przyjęte przez komisję Millera za ekspertyzą producenta.
- powiedział Nowaczyk.W profesjonalnym raporcie podaje się taki przebieg lotu, jaki się uzyskało z rejestratorów, i ewentualnie pisze się, że coś jest nieprawidłowe i dlaczego, a w raporcie komisji Millera nigdzie nie podano całkowitego zapisu ATM! Podano od razu z fragmentem zastąpionym zapisem z rosyjskiego rejestratora. To jest zafałszowanie danych
Reklama
- dodał.Ten jeden fakt powinien spowodować, że raport Millera można podrzeć. W raporcie można znaleźć tylko i wyłącznie odczyt ATM, który się kończy o 8:41:02 i potem jest - nawet niewyróżniony w żaden sposób - odczyt z MŁP. I to jest nazywane raportem z odczytu polskiej czarnej skrzynki ATM QAR
Czytaj również: Dokleili kawałek nagrania. Rządowi eksperci sfałszowali zapisy czarnej skrzynki
W ekspertyzie dołączonej do raportu komisji Millera polska firma ATM, producent rejestratora, napisała:
Tym rejestratorem był rosyjski MŁP-14-5.Ostatnie poprawne dane kończą się o godzinie 8:41:02,5. Algorytm kompresji wbudowany w rejestratory serii ATM-QAR/R128ENC powoduje opóźnienie zapisu o około 1,5 sekundy, dlatego podjęto próbę uzyskania brakującej 1,5 sekundy zapisu z innego rejestratora.