Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Mazguła w spódnicy. Haniebna przeszłość liderki ZNP

– Zginie mąż i drugi syn – usłyszała Teresa Majchrzak, gdy żądała prawdy o zakatowaniu syna przez ZOMO.

MOs810; creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/
MOs810; creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/
– Zginie mąż i drugi syn – usłyszała Teresa Majchrzak, gdy żądała prawdy o zakatowaniu syna przez ZOMO. Kilka tygodni później nauczycielka Maria Kościelniak „usadziła” 16-letniego brata ofiary. Dziś jako liderka ZNP organizuje antyrządowe protesty - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.

- Nie pamiętam ucznia Radosława Majchrzaka. Przecież przez lata uczyłam tysiące uczniów – zapewnia w rozmowie z „Gazetą Polską” Maria Kościelniak.

„Zdechniesz, świnio” – takie kartki otrzymywała matka zamordowanego Teresa Majchrzak, gdy próbowała dochodzić prawdy. Kobieta nie ma cienia wątpliwości, że Kościelniak mija się z prawdą. Swoje spotkanie z nauczycielką matematyki, do którego doszło w kilka tygodni po śmierci starszego syna, wspomina jako koszmar. Przyszła do szkoły, bo nagle dowiedziała się, że jej młodszy, 16-letni syn ma zostać na drugi rok w tej samej klasie. – To było straszne. Podeszłam do niej na korytarzu w szkole, mówiąc, że chcę porozmawiać. Odpowiedziała butnie, że nie ma o czym – relacjonuje.

Maria Kościelniak jest dziś prawą ręką Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego. W siedzibie poznańskiego ZNP, którego jest szefową, „Gazecie Polskiej” nie udało się jej zastać, bo właśnie wyjechała do Warszawy, by uczestniczyć w posiedzeniu Zarządu Głównego. Obradował on na temat skutecznej strategii walki z reformą edukacji wprowadzaną przez PiS.

Kościelniak twierdzi, że nie pamięta wydarzeń opisywanych przez matkę ofiary. „Bzdura” i „wykluczone” mówi o sugestiach, że celowo zostawiła na drugi rok brata chłopaka zakatowanego przez ZOMO. – Byłam przez pewien czas w PZPR, ale nie pamiętam dokładnie, w których latach – stwierdza też.

Za to rodzina 19-letniego wówczas Piotra Majchrzaka nie zapomni tamtych wydarzeń do końca życia. 11 maja 1982 r. został on pobity przez patrol ZOMO w centrum miasta na ulicy Fredry. W wyniku rozległych obrażeń czaszki 18 maja zmarł. Informacja o tym rozeszła się w mieście lotem błyskawicy. O sprawie poinformowała Wolna Europa. Pogrzeb stał się wielką antykomunistyczną manifestacją.

Bezpiekę najbardziej niepokoiło to, że rodzina zamordowanego na własną rękę prowadzi śledztwo. 19 maja 1982 r. funkcjonariusz Wydziału III Służby Bezpieczeństwa ppor. Waldemar Kazimierczak sporządził notatkę na ten temat:

„Matka Teresa Majchrzak (…) twierdzi, że zmarł on na skutek pobicia przez funkcjonariuszy ZOMO. (…) Dotarła ona do świadków zdarzenia, którzy twierdzą, że patrol MO zatrzymał go w momencie, gdy biegł on na nadjeżdżający tramwaj nr 8. Pomiędzy funkcjonariuszami a P. Majchrzakiem dojść miało do ostrej wymiany zdań. Funkcjonariusze użyć mieli pałek służbowych. Świadkowie twierdzą, że P. Majchrzak bronił się, stosując karate (był członkiem klubu karate »Feniks«). Po utracie przez niego przytomności funkcjonariusze wezwali pogotowie, które odwiozło go do szpitala. Osoby będące świadkami zdarzenia w rozmowie z matką P. Majchrzaka zastrzegły, że w obawie przed ewentualnymi represjami nie zgodzą się na oficjalne przedstawienie wersji zdarzenia”.


Od esbeka Teresa Majchrzak usłyszała, że jeśli będzie prowadzić śledztwo na własną rękę, zginie mąż i drugi syn, czyli 16-letni Radosław. Jednak nie zaprzestała ustalania prawdy, a jej młodszy syn kilka razy został pobity przez nieznanych sprawców, w tym do nieprzytomności.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

 



Źródło: Gazeta Polska

#Radosław Majchrzak #Maria Kościelniak #Adam Mazguła #Teresa Majchrzak #ZNP

Piotr Lisiewicz