Piotr Frydryszek, przemawiający na manifestacjach KOD były prezes publicznego Radia Merkury, zaatakował w Gazecie Wyborczej mój program „Wywiad z chuliganem”. Nie spodobała mu się rozmowa z Rafałem Dąbrowskim „Uszolem”, największą legendą kibicowską z lat 90. Stwierdził, że nie ma ona „merytorycznej treści” i tym samym nie realizuje misji publicznej. Otóż ta treść jest jasno zarysowana: w początkach III RP jej elity zajęte „prywatyzowaniem” mienia do własnych kieszeni stworzyły układ stosunków społecznych, którego efektem był rozkwit chuligaństwa stadionowego, a także spychanie młodych ludzi w przestępczość – pisze Piotr Lisiewicz.
Program „Wywiad z chuliganem”, będący koprodukcją Telewizji Republika i Radia Merkury nie jest nagrywany w radiowym studio. Nie przypadkiem nagrywam w bunkrze mieszczącym się pod siedzibą radia, w którym za rządów Piotra Frydryszka była graciarnia. Nagrywam go wśród starych lamp, hełmów, karnistrów, siekier, lin i wszystkich gratów, które wrzucano tam przez lata.
Dlaczego? Także dlatego, że staram się pokazać w owym programie to wszystko, co do graciarni wyrzuciło w III RP środowisko Piotra Frydryszka, maszerujące dziś na manifestacjach KOD. Odkopać, przywrócić pamięci, uzupełnić cukierkowatą wersję historii o prawdziwe wydarzenia, o których establishment medialny nie chce pamiętać. Te z czasów komuny, z okresu transformacji i z ostatnich lat.
Odebrać pojęcie buntu celebrytom!
Historia stadionowego chuligaństwa lat 90. i tła społecznego, w którym się ono narodziło, jest dla mnie jednym z takich tematów, ale mam już nagrane dwa kolejne odcinki. Za tydzień gościem będzie Marek Piekarski, czy „Sancho” ze skłotu Rozbrat, od zawsze działający w Federacji Anarchistycznej. Bardzo nie zgadzam się z Markiem w poglądach na Pana Boga, państwo i jeszcze parę innych spraw, ale mam przekonanie, że bardzo uczciwie i ideowo głosi swoje poglądy, więc nie mam żadnych oporów, żeby z nim porozmawiać.
Za dwa tygodnie w bunkrze będzie z kolei raper Evtis, kibic Lecha i narodowiec, z którym rozmawiam o jego twórczości dotyczącej Żołnierzy Wyklętych i paru innych sprawach.
„Wywiad z chuliganem” to nie jest kolejny program publicystyczny, w którym przekonuję, że „dobra zmiana” ma sens. Taki program już prowadzę, ten jest o czymś innym. Staram się robić program, jakiego jeszcze w mediach w III RP nie było.
Pomysł polega na pokazywaniu polskiego buntu różnych pokoleń we wszystkich jego kolorach i odmianach. Dotychczas w mediach pokazywana była niemal zawsze tylko jedna jego odmiana, wyjątkowo obrzydliwa – pseudobunt celebrytów znanych z tego, że są znani. Zarabiających na swoim buncie krocie.
Odebrać pojęcie buntu, tym którzy je zawłaszczyli i pokazać tych, co w różnych latach buntowali się na serio - udanie lub nie, mądrze lub mniej mądrze, ale zawsze szczerze – to mój cel, albo, mówiąc językiem Frydryszka, moja misja.
Ani nazista, ani nawet… zwolennik PiS
Do ostatniego odcinka Rafał Dąbrowski, czyli „Uszol” przyniósł swoją starą skórzaną „raportówkę” z czasów szkolnych, sprzed jakichś 20 lat, gdzie obok napisów dotyczących Lecha Poznań i pochwał chuligaństwa znalazł się przepisany ręką nastolatka cytat z piosenki punkowego Dezertera: „
Nie myślę tak jak wy, jestem inny niż wy/ Nic mnie nie obchodzą, wasze myśli i sny/ Szara rzeczywistość, wasza rzeczywistość/Nie obchodzi mnie, odczepcie się!”. Kibol i Dezerter? Tak, to też się w tamtych czasach zdarzało, choć niezbyt często.
Gazeta Wyborcza postanowiła przy tej okazji epatować wiele razy opisywanym faktem, że Uszol ma na ramieniu tatuaż SS. O tym, że Rafał żadnym nazistą nie jest wiedzą w Poznaniu wszyscy zorientowani.
Wie to Józef Djaczenko, redaktor naczelny mediów wydawanych przez miasto Poznań, sympatyzujący z poznańskim establishmentem rodem z Unii Wolności, który robił wywiady z Uszolem wielokrotnie i wtedy Gazeta Wyborcza nie zgłaszała jakoś sprzeciwu.
Wiedzą to też obie strony wojny subkulturowej w mieście z lat 90., gdy Uszol rządził w „Kotle” kibiców Lecha. Wystarczy zapytać o to zarówno ówczesnych punków-antyfaszystów, jak i ówczesnych skinheadów. Jedni i drudzy chętnie potwierdzą, że mam rację.
Odpowiedź na pytanie po co Uszol zrobił sobie taki tatuaż jest prosta dla wszystkich, którzy znają jego styl: „Żeby wszystkich wk…rwić”. Taki to typ osobowości. Inni się podlizują, budują swoją pozycję, pozują na porządnych. Uszol zawsze odwrotnie.
Jeśli do czegoś porównać można jego zachowanie, to do Sida Viciousa z Sex Pistols, prekursora punka, który niemal identycznym chwytem „wk…rwiał wszystkich”.
Uszola nie wolno, Jaruzelskiego i Kiszczaka jak najbardziej
Natomiast znani z ataków na kibiców redaktorzy Piotr Żytnicki i Tomasz Cylka postanowili wpisać zaproszenie Uszola w tradycyjne schematy swoich publikacji. Zbitka o tym, że w mediach publicznych rządzi PiS, więc wpuszcza do nich swojego bojówkarza ma jednak tę słabość, że Rafał jest… dość mocno antypisowski.
Owszem, będą w moim programie kibole czy raperzy sympatyzujący z prawicą, ale akurat nie tym razem! Tym razem chodziło o zupełnie coś innego: pokazanie chuligańskiego buntu lat 90., który rozgrywał się na stadionach. A wtedy polityka na stadionach nie odgrywała większej roli. Nie był to więc także program o kibolach dzisiejszych, a tych sprzed 20 lat, bo „Uszol” zniknął ze stadionów w 1999 roku.
Wymaganie ode mnie, żebym do programu o chuliganach u buntownikach nie zapraszał chuliganów i buntowników większego sensu nie ma. Rzecz jasna nazisty do programu bym nie zaprosił. Komunisty też. Piszę to nieprzypadkiem, bo mój program zaatakowała gazeta robiąca wywiady z komunistycznymi zbrodniarzami, jak Wojciech Jaruzelski czy Czesław Kiszczak.
Dociekliwy jak Żytnicki z Cylką
„
Nie ma żadnego uzasadnienia, by taki program pojawił się na antenie Polskiego Radia, który utrzymują słuchacze z abonamentu. To pogawędka dwóch facetów przy kuflu piwa, a nie audycja misyjna radia publicznego. W tej rozmowie nie ma żadnej merytorycznej treści” – oceni w Gazecie Wyborczej Frydryszek. I dodał: „Gdyby gość programu opowiadał na przykład, że postanowił zmienić swoje chuligańskie życie, moglibyśmy znaleźć jakieś uzasadnienie dla tej audycji. Ale w tym przypadku nie ma o tym mowy”.
No więc mam wrażenie, że Piotr Frydryszek nie wysłuchał wywiadu do końca. Uszol zaczyna wywiad zastrzegając, że mówimy o „zamierzchłych czasach”, a kończy rozmowę zdaniem: „
Żegnam was wszystkich i proszę mnie nie utożsamiać z tym chuligaństwem”. Zaś ja dodaję na antenie, że
„
Rafał Dąbrowski był chuliganem w przeszłości, a dziś to porządny ojciec i mąż”.
Ze słów postulującego cenzurę Frydryszka, który w radiu pracował przez lat 40., od czasów komuny dość głębokiej, pobrzmiewa jednak jeszcze coś, a mianowicie poczucie wyższości: oto my, poznański establishment, tkwiący w naszych lożach VIP, biznesach i mediach robiliśmy w latach 90. rzeczy, z których możemy być dumni, a ci, którzy rozrabiali na stadionach – nie.
Z kolei Piotr Żytnicki i Tomasz Cylka piszą „
Lisiewicz nie wchodzi jednak w rolę dociekliwego dziennikarza, który próbuje czegokolwiek dociec”. Cóż, zależy jak rozumieć słowo „dociec”.
Słownikowa definicja „dociekania” to „badanie istoty jakiegoś zjawiska, jakiejś rzeczy; też: rozważania nad jakimś problemem”. Dociec, że Uszol ma skandaliczny tatuaż nie byłoby zadaniem zbyt trudnym, bo dziesiątki razy pisały o tym tabloidy i plotkarskie portale.
Dociec, że uczestniczył w awanturach byłoby jeszcze łatwiej. Jedno i drugie, choć odgrzewane, byłoby na dodatek bardzo efektowne i nabijałoby czytelnictwo w Internecie. Nie wątpię, że Żytnicki i Cylka zrobili by właśnie tak.
Czasy złodziei na stołkach
Ja natomiast postanowiłem dociec, dlaczego w latach 90. na stadionach dochodziło do chuligańskich zadym. Dociec także, dlaczego w tamtych latach tylu kibiców zasilało zorganizowaną przestępczość. Chodziło mi więc pokazanie społecznego tła tych wydarzeń. A wyniki tych dociekań niekoniecznie były po myśli „Gazety Wyborczej” czy Piotra Frydryszka.
„Przestępczość to były szybkie pieniądze. Ale taki przykład szedł z góry. To były lata bezprawia, ale gdzie? Na stołkach” – mówi w programie o tych, co w przestępczość poszli Rafał Dąbrowski.
Etos przestępczości bliskiej kibicom znalazł odzwierciedlenie w hip-hopie. Opisywał on prawdziwie „dziki Zachód” III RP. Przestępcy z moich roczników mówili: skoro cała zmiana okazała się gówno warta, bo nam nie dano żadnych szans, to w społeczeństwie okradanych przez władzę pokojowych piesków my chcemy być wilkami. Nie jesteśmy frajerami, załapaliśmy, jakie są zasady w tym państwie i dostosowaliśmy się.
Razem porównujemy w programie postawę elit II i III RP. Rewolucyjne zmiany w obu przypadkach zaowocowały pojawieniem się wśród młodzieży postaw awanturniczych.
Gdy zaczynała się II RP, po wojnie polsko-bolszewickiej, jej nasto- i dwudziestoparoletni „weterani” zwykli przychodzić do szkoły z pistoletem, a w czasie nocnych pijatyk w internatach wygłaszać maksymę, że kto bił bolszewika, ma teraz prawo bić butelki.
Dla II RP troska o przyszłość owych łobuzów stała się bardzo ważna. W gimnazjum tolerowała ich wybryki, ale potem kierowała ich do szkół oficerskich, gdzie obowiązywała dyscyplina, uczono dobrych manier, szacunku dla kobiet itp. I w efekcie Polska miała kawalerzystów, których zazdrościła nam Europa.
Co zaproponowała młodym, zadziornym chłopakom III RP, której piewcą jest Piotr Frydryszek? Pracę w esbeckich firmach ochroniarskich i przestępczość. W latach 90., w czasach Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego Polska była krajem bezprawia, panoszenia się esbeckiej mafii, walk gangów itp.
Elity, które dziś tworzą KOD miały sytuację społeczną zwykłych ludzi zwyczajnie gdzieś. Ścieżki awansu były zablokowane. Jeśli byłeś zwykłym chłopakiem bez odpowiednich powiązań rodzinnych, mafia bywała dla ciebie nierzadko jedyną ścieżką awansu.
Nasza kochana młodość
Paradoks tkwi wiec w tym, że geneza gangsterskiej legendy kibolskiej to czasy rządów Unii Wolności. Jeśli „GW” szuka źródeł stadionowego chuligaństwa z lat 90., to znajdzie je we własnym środowisku.
I jeszcze jedno na koniec. To nie było tak, że my, kibole, byliśmy tylko elementem wykluczonym w transformacji. Nam się – oczywiście w różnym nasileniu – nasza chuligańska rola, w którą nas wkręcono, spodobała. To była nasza młodość, nasz bunt, nasze awantury. O nich też jest ta „pogawędka”.
Mam poczucie, że mimo wszystko ci, którzy robili 20 lat temu awantury na stadionach, mają większe prawo do zadowolenia z własnej młodości, niż gładcy karierowicze z uprzywilejowanych rodzin i przeróżnych sitw.
Cóż, kwestia gustu. Kibice potrafili się rozwinąć, dojrzeć, przez lata odbyli swoją drogę „od Janosika do rotmistrza Pileckiego”. A dokąd zaprowadzili nasz kraj owi gładcy karierowicze? O tym będzie dużo w kolejnych odcinkach „Wywiadu z chuliganem”.
Odcinek z Uszolem można obejrzeć tutaj: Uszol, czyli Rafał Dąbrowski największa legenda kibicowska lat 90 „WYWIAD Z CHULIGANEM”
Źródło: niezalezna.pl
#Wywiad z chuliganem #Gazeta Wyborcza #Piotr Lisiewicz #Uszol #Piotr Frydryszek
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Lisiewicz