„Czarny poniedziałek" miał być odpowiedzią na obywatelski projekt dotyczący nowelizacji ustawy aborcyjnej. Podczas manifestacji przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości nasz operator został zwyzywany od faszystów i zdrajców.
Feministki i feminiści manifestowali najpierw przed siedzibą PiS na Nowogródzkiej w Warszawie. Dlaczego? Nie do końca wiadomo. Lewicowe media suflowały pogląd, że to partia rządząca stoi za zmianami dotyczącymi ustawy aborcyjnej (czytaj tekst
Sześć absurdów związanych z #CzarnyProtest. Jak wykorzystano bunt kobiet).
Byliśmy z kamerą przed siedzibą PiS. Feministki wykazały się nie lada agresją wobec naszego dziennikarza.
Później manifestanci zaczęli zbierać się na Placu Zamkowym. Zdaniem policji było ich około 17 tysięcy. Ratusz podał liczbę 22-24 tysięcy.
Tymczasem zachodnie media już rano pisały o sześciu milionach. Jak to wyliczyli tamtejsi dziennikarze?
Źródło: niezalezna.pl
#manifestacja #aborcja #Warszawa ##CzarnyProtest
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pb