Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński dał bardzo wyczerpujący wywiad „Gazecie Wyborczej”. Opowiada w nim o swoim dzieciństwie, wyjaśnia dlaczego zapisał się do PZPR, chwali się swoim wynagrodzeniem i zdradza, że jego zięć jest sekretarzem w warszawskim ratuszu. Naszą uwagę przykuł jednak fragment wypowiedzi dotyczący wyboru jego następcy.
Jak wynika z wypowiedzi Rzeplińskiego, do Zgromadzenia Ogólnego (ZO) sędziów TK, którego zadaniem będzie wybór trzech kandydatów na jego zastępcę, należy 12 osób -
„bo oni ponoszą odpowiedzialność”. Tymczasem jeżeli chodzi o wybór nowego prezesa TK, Rzepliński mówi już diametralnie co innego i skład powiększa: „
Jest nas piętnastu. Tak stanowi konstytucja” - mówi prezes TK.
- To oznacza, że poparciem Zgromadzenia Ogólnego dysponuje ten, kto ma ciut ponad połowę głosów, czyli osiem. Tak więc każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów
- powiedział Rzepliński podważając tym samym zapis o trzech kandydatach, których ZO musi przedłożyć prezydentowi.
Oto fragment wywiadu, w którym prof. Rzepliński zdradza o co tak naprawdę chodzi w całym sporze o TK.
Co się będzie działo w Trybunale i z Trybunałem po 19 grudnia? - pyta dziennikarz. (tego dnia ma się odbyć wybór prezesa TK)
Rzepliński:
- Nie wiem. Mam nadzieję, że prezesem zostanie sędzia, który ma aprobatę Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Czyli organu konstytucyjnego.
A Zgromadzenie Ogólne to są obecni sędziowie czy wszyscy ci, którzy do tej pory byli sędziami Trybunału?
- To jest dwunastu dziś orzekających, bo to oni ponoszą odpowiedzialność.
Zbiera się tych dwunastu i oni spomiędzy siebie wybierają trzech kandydatów, którzy zostają przedstawieni prezydentowi?
- Ja przyjmuję, że Trybunał liczy mimo tych perturbacji, dla mnie to oczywiste, piętnastu sędziów. Choć trzech w nim nie orzeka, a to dlatego, że nie są zaprzysiężeni. Ale jest nas piętnastu. Tak stanowi konstytucja. A to oznacza, że poparciem Zgromadzenia Ogólnego dysponuje ten, kto ma ciut ponad połowę głosów, czyli osiem. Tak więc każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów.
Ta nowa ustawa nic nie mówi o sposobie wybierania prezesa?
- Artykuł 16, ustęp 1. „Prezesa i wiceprezesa Trybunału powołuje Prezydent Rzeczypospolitej spośród trzech kandydatów przedstawionych na każde stanowisko przez Zgromadzenie Ogólne”.
Czyli ustawa mówi o trzech.
- Tak, ale skoro to mają być kandydaci Zgromadzenia Ogólnego, to regulamin musi zdecydować o tym, co to w ogóle znaczy, że oni nimi są. A po drugie, jeśli to mają być kandydaci Zgromadzenia, to ono może powiedzieć: dwóch wystarczy. Na przykład.
Zakładam, że skoro ustawa mówi o trzech, to powinno być trzech, ale to ma być wola Zgromadzenia. I to nie jakiegoś zebrania pańciów czy pańć przy kawce, tylko organu konstytucyjnego. I jego wola musi być respektowana. Bo to mają być kandydaci Zgromadzenia, a nie prezesa jakiejś tam partii.
Fragment rozmowy spotkał się z żywą reakcją internautów.
Źródło: wyborcza.pl
#prezes TK #Trybunał Konstytucyjny #Andrzej Rzepliński #TK
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marek Nowicki