- Działania wobec mnie są związane z moimi wypowiedziami na temat prawa. To kuriozalne, by tak traktować pracownika w związku z tym, że prezentuje poglądy prawne, które nie pasują pracodawcy. Nie odnoszą się one do tego pracodawcy, jego sytuacji czy jego orzeczeń - podkreślał prof. Zaradkiewicz.
Działanie wobec mnie to ewidentnie wyraz tego, jak bardzo obecnie dziewięciu sędziów trybunału z prezesem na czele, jest zaangażowanych w batalię z obecnymi władzami publicznymi. Nawet takie neutralne wypowiedzi jak moja, prowadzą do tego, że trzeba pozbyć się pracownika, bo jest niewygodny i uważany jest za wroga instytucji. Prezes zarzucił mi, że moja wypowiedź była polityczna. Postrzega już mówienie o prawie jako politykę
Reklama
- dodał Zaradkiewicz.
Nie wypowiadałem się o politykach i polityce, a prezes Andrzej Rzepliński nie unika takich wypowiedzi. Dlatego zarzut polityczności wobec mnie jest co najmniej dziwny
- mówił „Codziennej” profesor.
Były dyrektor Biura Orzecznictwa i Studiów TK uważa, że został niesprawiedliwie zdegradowany i de facto zwolniony z pracy przez prezesa Rzeplińskiego.Profesor Zaradkiewicz odwołał się do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście. Domaga się w nim uznania wypowiedzenia pracy za bezskuteczne.
Więcej na ten temat w weekendowej „Gazecie Polskiej Codziennie”