Ta komedia ma „momenty” i treści, które niosą potencjał na ciekawy film. Opowieść o czasach sprzyjających przelotnym znajomościom i czasach, w których liczy się liczba widzów przed telewizorami i odsłon w internecie. Ale to, co mogło mieć wartość, zniknęło w nawale taniego dowcipu i banału.
Zaczyna się schematycznie. Ania (Agnieszka Więdłocha) to skromna, uczciwa i urocza nauczycielka muzyki w szkole podstawowej. W Walentynkowy wieczór, wystawiona przez faceta z portalu randkowego, przypadkowo trafia na Tomka (Maciej Stuhr). Ten jest arogancki, pewny siebie i pozornie pełen pogardy dla wrażliwych naiwniaków szukających prawdziwej miłości. Duet jak woda i ogień znajdzie jednak nić porozumienia. Ania będzie pracowała dla Tomka w przygotowaniach telewizyjnego programu.
W romantycznej opowieści nie zabraknie ważnych wątków wyobcowania, kultu jednostki, pustki celebryckiego życia i depresji po utracie bliskich ludzi. Ale nie zabraknie też przewidywalnych scen i lukrowego walentynkowego banału. Co gorsza, nie zabraknie też Tomasza Karolaka, który bez względu na to, czy gra w Teatrze Imka w „Kto się boi Virginii Woolf”, czy w „Rodzince.pl”, zawsze jest i będzie po prostu Tomaszem Karolakiem.
Źródło: niezalezna.pl
Sylwia Krasnodębska