Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Tak inwigilowały służby za rządów PO-PSL. Dziennikarze ujawnili bulwersujące fakty

Szokujące szczegóły ujawnili w TVP Info dziennikarze inwigilowani przez służby za rządów koalicji PO-PSL. – Wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy obserwowani.

Autor: plk

Szokujące szczegóły ujawnili w TVP Info dziennikarze inwigilowani przez służby za rządów koalicji PO-PSL. – Wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy obserwowani. (…) Niedaleko mojego mieszkania zainstalowali się w tzw. „dziupli” funkcjonariusze jednej ze służb – opowiadał w TVP Info Piotr Nisztor, dziennikarz „Gazety Polskiej”. – Funkcjonariusze wytwarzali specjalnie notatki operacyjne, które miały służyć rozpracowaniu nas i bliskich nam osób (...) I robili to w sposób taki, że kłamali w tych notatkach – dodawał Sylwester Latkowski.

Komendant Główny Policji insp. Zbigniew Maj w czasie briefingu mówił o ustaleniach audytorów, którzy sprawdzali prawidłowość stosowania kontroli operacyjnej w związku z wyjaśnianiem tzw. afery taśmowej. Audyt dał podstawy do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych w stosunku do siedmiu policjantów i kilku, których nie można już wszcząć z powodu przedawnienia zarzutów. Maj przyznał też, że w stosunku do dziennikarzy były prowadzone czynności operacyjne. – Chcę rozwiać wątpliwości i powiedzieć wyraźnie, że w stosunku do dziennikarzy i ich najbliższych były stosowane formy pracy policji – podkreślił komendant. Przyznał również, że zebrany materiał dowodowy jest obszerny i prace nad nim będą trwały dalej.

O sprawie działań wobec dziennikarzy rozmawiali w programie TVP Info „Minęła 20” Piotr Nisztor, Sylwester Latkowski, Roman Osica oraz Samuel Pereira.

Wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy obserwowani. Dostawaliśmy swego rodzaju sygnały. Do mnie dochodziły, już po jakimś czasie, bardzo konkretne sygnały o udziale policji czy Biura Spraw Wewnętrznych – mówił Piotr Nisztor i przypominał, że Działoszyński wywodził się z tej policyjnej struktury. Podkreślał też, że byli tam „najbardziej zaufani ludzie” byłego Komendanta Głównego Policji.

Niedaleko mojego mieszkania zainstalowali się w tzw. „dziupli” funkcjonariusze jednej ze służb, nie wiem, po co? – pytał Nisztor. – Nie wiem, czy chcieli mi psa na spacer wyprowadzić, albo sprawdzić, czy drzwi zamykam, czy czuję się bezpiecznie? Oczywiście teraz żartuję, ale wtedy nie było mi do śmiechu – dodawał. Wyraził również nadzieję, że „generał Działoszyński wreszcie powie prawdę o tym, czym faktycznie zajmowały się zespoły policjantów”.

Z kolei Samuel Pereira zwrócił uwagę, że trudno mówić o całej sprawie w oderwaniu od polityki. – Generał Działoszyński startował w ostatnich wyborach z „jedynki” w Łodzi z list PSL. I tutaj jest pytanie, czy nie chciał uzyskać immunitetu. (…) Gdyby ktoś chciał go pociągnąć do odpowiedzialności, to doszedłby kolejny wątek – zdjęcia mu immunitetu – tłumaczył dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” i portalu niezalezna.pl.

Generał Marek Działoszyński, który przysłuchiwał się dyskusji ze studia w Poznaniu, wszystkiemu zaprzeczał. Stwierdził, że wobec dziennikarzy zajmujących się sprawą afery taśmowej, policja nie prowadziła działań operacyjnych, ale prowadzono je wobec „figurantów tej sprawy”. Dodał też, że nie było możliwe, aby Biuro Spraw Wewnętrznych zajmowało się działaniami wobec dziennikarzy bez jego wiedzy, bo BSW „nie posiada własnego sprzętu, który pozwalałby wdrożyć kontrolę operacyjną”.

Działoszyńskiemu nie udało się przekonać żadnego z dziennikarzy, biorących udział w programie. – Co by pan powiedział na to, że funkcjonariusze wytwarzali specjalnie notatki operacyjne, które miały służyć rozpracowaniu nas i bliskich nam osób? I robili to w sposób taki, że kłamali w tych notatkach – pytał byłego szefa policji Sylwester Latkowski. Wyjaśniał też, że w czasie, kiedy ujawniono aferę taśmową, starano się robić wszystko, aby połączyć dziennikarzy piszących na ten temat z Markiem Falentą. 

Panie generale, jak to jest możliwe, że tacy fachowcy u pana tworzą notatkę, w której napisaliście, że moja żona jest spowinowacona z konkubiną Marka Falenty? (…) Służyło to temu, że w tym momencie mogliście nawet iść do prokuratury i też zacząć ją sprawdzać (żonę Sylwestra Latkowskiego – przyp. red.). Chciałbym oświadczyć – moja żona nie ma żadnego związku rodzinnego z konkubiną Falenty – powiedział Latkowski, dodając, że służby działały wówczas „po esbecku” zajmując się rodzinami dziennikarzy. – Dlaczego do tego doprowadziliście, dlaczego nasi najbliżsi, którzy nie mieli z tym nic wspólnego, byli poddawani waszym działaniom? – dopytywał dziennikarz.

Działoszyński nie chciał odpowiedzieć na zarzuty Latkowskiego, zasłaniając się niepamięcią oraz tym, że „nie ze wszystkimi dokumentami był zapoznawany”...

Reklama

Autor: plk

Źródło: TVP Info,niezalezna.pl
Reklama