Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Opozycja broni oszustów

Pomysł marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, by powołać komisję śledczą w sprawie wyłudzeń podatku VAT, nabiera coraz większego rozgłosu.

Pomysł marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, by powołać komisję śledczą w sprawie wyłudzeń podatku VAT, nabiera coraz większego rozgłosu. – Tylko sejmowa komisja śledcza jest w stanie wyjaśnić, dlaczego przez tyle lat władza nie reagowała na to zjawisko – uważa prof. Witold Modzelewski. Jego zdaniem, zwykłe organa ścigania są na to za słabe.

Kwota utraconych dochodów budżetowych z podatku VAT rośnie od co najmniej ośmiu lat. W 2015 r. osiągnęła poziom 36 mld zł. To m.in. efekt wyłudzania zwrotów w tym podatku oraz uchylania się od opodatkowania. Powyższy szacunek należy do ostrożnych. Według prof. Modzelewskiego 36 mld zł w 2015 r. jest kwotą w „dolnych strefach stanów średnich”. „Mówiąc najprościej: gdyby wyeliminować ów minimalny poziom strat w tym podatku, roczne dochody budżetu w 2015 r. przekroczyłyby z tego tytułu 150 mld zł, a będzie ok. 120 mld zł” napisał Witold Modzelewski w swoim felietonie na portalu Money.pl.

Z inicjatywą powołania parlamentarnej komisji śledczej w sprawie wyłudzeń podatku VAT wystąpił marszałek Senatu Stanisław Karczewski. – Dużo wskazuje na to, że w poprzednich latach rocznie kilkadziesiąt miliardów złotych skarb państwa tracił w wyniku wyłudzanych pieniędzy z VAT. Jeśli tak było, to jest to największa afera ostatnich lat – tłumaczył marszałek Karczewski. „Oczywiście spotkało się to z nerwową i wrogą reakcją ze strony opozycji. Jest to czymś wręcz wyjątkowo kompromitującym, bo żadna szanująca się siła polityczna nie może stawać w obronie oszustów podatkowych” – skomentował zachowanie polityków PO i Nowoczesnej prof. Modzelewski.

Dlaczego przez tyle lat władza nie reagowała na zjawisko wyłudzania VAT? „Na to pytanie może odpowiedzieć tylko sejmowa komisja śledcza. Bo zwykłe organa ścigania są na to za słabe, zwłaszcza wobec silnych powiązań beneficjentów status quo z mediami, które twardo walczą w jego obronie. I walczyć będą, bo nasz kraj, czyli my wszyscy jesteśmy dla nich dojną krową, której tak łatwo nie zostawi się w spokoju” – zaznacza ekonomista.

Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Reklama
Reklama