- Kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego jest w dużej mierze zbudowana przez ludzi związanych z blokiem komunistycznym. Szef BBN był szkolony przez GRU - stwierdził wczoraj w TVN24 prof. Piotr Gliński, szef rady programowej PiS. Gen. Stanisław Koziej zażadał w tej sprawie przeprosin i w swoim stylu próbował bagatelizować swoją przeszłość:

Doradca Komorowskiego, prof. Nałęcz bronił również gen. Kozieja, podkreślając, że w rządzie Prawa i Sprawiedliwość był on wiceministrem obrony narodowej. Nie wspomniał jednak, że Kozieja do rządu Kazimierza Marcinkiewicza zaprosił Radosław Sikorski, a gdy premierem został Jarosław Kaczyński, Koziej podał się do dymisji.
Jakie są fakty nt. relacji odchodzącego szefa BBN z GRU? Informacje na temat gen. Stanisława Kozieja opracowane m.in. przez Wojskową Służbę Wewnętrzną znajdują się w Instytucie Pamięci Narodowej. W czerwcu 1987 r. Stanisław Koziej pracował w Śląskim Okręgu Wojskowym, a dwa miesiące później wyjechał na zabezpieczany przez GRU kurs do Moskwy. Szefem Wojskowej Służby Wewnętrznej Śląskiego Okręgu Wojskowego, który pozytywnie opiniował Stanisława Kozieja, był wówczas płk Stanisław Torebko, po 1990 r. polski attache wojskowy w Rosji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sowiecki kurs generała Kozieja"Jako żołnierz I Zarządu Sztabu Generalnego w latach 1978-81 brał udział w opracowaniach planu ataku wojsk UW na państwa Europy Zachodniej. Jako szef BBN zaprosił na XX-lecie Biura generała KGB Nikołaja Patruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa prezydenta Rosji i przyjaciela Władimira Putina" - pisała w 2011 r. "Gazeta Polska"
Sprawa "zabezpieczania" kursów przez GRU, to również kwestia tworzenia haków, które później przez lata służyły Rosji do szantażowania. Kilka faktów nt. Stanisława Kozieja, w oparciu o książkę "Długie ramię Moskwy" prof. Sławomira Cenckiewicza podał na Twitterze @hdmortimer: