Zaproszenie dotyczyło sierpniowej konferencji "Rosja, Ukraina, Noworosja: globalne problemy i wyzwania". Odbyła się w krymskiej Jałcie, a jej głównymi gośćmi byli terroryści z Donieckiej Republiki Ludowej i doradca prezydenta Rosji Władimira Putina, Siergiej Głazjew.
Do udziału w konferencji miał namawiać lidera KNP Mateusz Piskorski, były poseł Samoobrony, który jest dziś przedstawicielem Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. W rozmowie z gazetą Piskorski nie potwierdził jednocześnie, że namawiał lidera KNP do wyjazdu na Krym.
Z kolei Korwin-Mikke twierdzi, że nie miał interesu, aby tam być. - Nie było nikogo z rosyjskich partii prawicowych - powiedział "Rzeczpospolitej". Przekonywał, że od polskich polityków odróżnia go to, że nie jest antyrosyjski. Chętnie przyjmuje zaproszenia do Ambasady Rosji w Warszawie. Nic dziwnego, że tamtejsi dyplomaci zainteresowali się również młodzieżówką KNP.
Zobacz czym Korwin Mikke wzbudził zainteresowanie Moskwy:
Wydawało się, że w rusofilskiej pasji Korwin-Mikke nie może pójść już dalej. A jednak. Na swoim profilu na Facebooku lider Nowej Prawicy napisał: "Żołnierzom walczącym o rosyjskość Doniecka i Ługańska można współczuć – i należy podziwiać. Tak samo jak podziwiamy naszych Żołnierzy Wyklętych". (CZYTAJ WIĘCEJ)
W czerwcu 2014 roku Janusz Korwin-Mikke zawitał do ambasady Rosji w Warszawie, gdzie odbył się uroczysty bankiet z okazji Dnia Rosji. (CZYTAJ WIĘCEJ)
We wrześniu br. Unia Europejska i Ukraina ratyfikowały umowę stowarzyszeniową. Przeciwko umowie zagłosowali m.in. europosłowie Nowej Prawicy. „Spróbujmy zrozumieć Rosję” – nawoływał w Parlamencie Europejskim przed głosowaniem Janusz Korwin-Mikke. (CZYTAJ WIĘCEJ)