"Bohaterski udział w Powstaniu Warszawskim, poczucie klęski i realny koniec II Rzeczypospolitej, a później prześladowania, zsyłka do sowieckiego obozu koncentracyjnego i znów kazamaty ubeckie każą nam z pokorą spojrzeć na życiorys Witolda Kieżuna. Ale bohater czasu wojny uwikłał się w niebezpieczne kontakty z PRL-owską bezpieką" - napisali Cenckiewicz i Woyciechowski informując, że Kieżun został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Tamiza".
Witold Kieżun odniósł się do zarzutów w rozmowie z Telewizją Republika. - Olbrzymia większość to po prostu zwykłe kłamstwo - stwierdził w rozmowie z Telewizją Republika profesor Witold Kieżun. Przyznał, że spotykał się z kpt. Szlubowskim, jednak jego spotkania nie miały charakteru współpracy, a bywały też takie, które on uważał za czysto prywatne. Nie wiedział, że został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Tamiza". Profesor Kieżun podkreślił także, że zainteresowanie bezpieki jego osobą wynikało z faktu, że zgodził się na współpracę z Amerykanami.