W stacji TVN24 gen. Marek Dukaczewski mówił o tym, co mogło stać się z zaginionym samolotem malezyjskich linii lotniczych. Boeing 777 wyleciał do Pekinu ze stolicy Malezji Kuala Lumpur, a po godzinie od startu zniknął z cywilnych radarów między Malezją a Wietnamem.
- To kolejna hipoteza. A może mógł się zderzyć z jakimś niezidentyfikowanym obiektem latającym. Panie generale? Brzmi to panu prawdopodobnie, czy nie? - takim pytaniem próbowała zapełnić czas antenowy Anita Werner. Nie żartowała sobie jednak z "panem generałem", a pytała całkiem serio.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Dukaczewski po kilku minutach opowieści o latających dronach, przeszedł gładko do... teorii o porwaniu UFO.
- Oczywiście problem tzw. UFO jest problemem, który rzeczywiście istnieje. Są jakieś materiały, szczególnie w amerykańskich archiwach, które mówią o tego typu spotkaniach pilotów samolotów szybkich z okresu lat 50., 60. - odpowiedział był szef rozwiązanych WSI.
Przy okazji dostało się też Stanom Zjednoczonym. - Amerykanie w tej sprawie milczą w trzynastu językach - ubolewał Dukaczewski.
Czy premier Donald Tusk ma świadomość, jak ogromny talent się marnuje? Szef WSI mógłby formalnie dołączyć do komórki propagandowej jego kancelarii, zwanej zespołem Laska. Razem z "Gazetą Wyborczą" tworzyliby kolejne lotnicze teorie spiskowe.