Koalicja rządząca zadecydowała, że nie będzie komisji śledczej ds. zbadania afery Amber Gold. Sędziowie i prokuratorzy są bezkarni, ale to nie wszystko. Pieniądze jakie stracili klienci parabanku wyparowały. Ponad 10 tys. osób na niekorzystnym rozporządzeniu mieniem straciło sumę ok. 668 mln zł, a syndykowi ze sprzedaży majątku AG udało się odzyskać... 30 mln zł.
Obecna wartość majątku należącego do Amber Gold szacuje się na około 110 mln zł. Syndyk masy upadłościowej Amber Gold Józef Dębiński, tłumacząc wysokość tej kwoty jaką udało mu się odzyskać powiedział PAP, że udało się sprzedać głównie nieruchomości, samochody i sprzęt biurowy należący do spółki. Sprzedano 9 nieruchomości, m.in. kamienice przy ul. Stągiewnej 17, lokale użytkowe w Gdańsku i w Gdyni oraz apartamenty przy ul. Szafarnia w Gdańsku.
Do zbycia są jeszcze dwie kamienice, przy ul. Stągiewnej 11 i Spichrzowej 21. Syndyk zapowiedział, że w marcu 2014 r. ogłosi przetarg na te nieruchomości.
Szacuje, że uzyska za nie 4 mln zł. Syndyk sprzedał też ponad 140 samochodów należących do Amber Gold. W sumie zabezpieczono 146 samochodów osobowych, dostawczych i autobusów o wartości ponad 7,2 mln zł. Ze sprzedaży uzyskano ponad 7,5 mln zł. Syndykowi udało się też sprzedać pakiety telefonów, smartfonów i modemów oraz sprzęt biurowy po Amber Gold.
Mimo to, kwota jaką uzyskał to niecałę 5 procent wartości strat, jakie ponieśli klienci oszukani przez Marcina P., byłego szefa Michała Tuska i osoby będącej w bardzo dobrych relacjach z miejscowymi politykami Platformy Obywatelskiej. Według łódzkiej prokuratury właściciele spółki w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili ponad 10 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości ok. 668 mln zł.
Dębiński poinformował, że na jego wniosek sąd zabezpieczył prywatny majątek członków zarządu Amber Gold, czyli Katarzyny i Marcina P. o wartości 14 mln zł. Wyjaśnił, że przymusowa hipoteka została ustanowiona na dwóch mieszkaniach przy ul. Szafarnia, mieszkaniu w Pruszczu Gdańskim i na dworku w Rusocinie.
Jak ocenia, dopiero w pierwszej połowie 2015 roku uda mu się przygotować listę wierzytelności i przekaże ją sędziemu komisarzowi. Zaznaczył, że to nie oznacza, że wtedy wierzyciele mogą liczyć na zwrot przynajmniej części wpłaconych pieniędzy.
Trudno powiedzieć, kiedy wierzyciele otrzymają jakieś pieniądze, bo to zależy, czy i ile będzie sprzeciwów i zażaleń do listy wierzytelności - powiedział. Dopiero po prawomocnym zatwierdzeniu listy wierzytelności możliwe będzie zrobienie planu podziału pieniędzy wśród wierzycieli.
Źródło: PAP,niezalezna.pl
sp