Wicepremier Piechociński odhaczył spotkanie ze związkowcami – oceniają górnicy przy okazji rozmów z szefami spółek węglowych. – Nie zostaliśmy wysłuchani, kontestował to, co próbowaliśmy mu przekazać. Niepokojący był przekaz, że daje swoje pełne przyzwolenie na planowane działania zarządów spółek – powiedział PAP przewodniczący górniczej Solidarności Jarosław Grzesik. Zamiast więc wziąć udział w rzeczowej dyskusji o przyszłości branży, związkowcy po raz kolejny usłyszeli, że nie będzie likwidacji kopalń ani redukcji zatrudnienia wśród górników dołowych i pracujących na powierzchni przy procesie technologicznym i ulepszaniu zasobów węglowych. Tymczasem np. w Kompanii Węglowej przedstawiciele zarządu zlecili 21 października dyrektorom kopalń zadanie ograniczenia zatrudnienia na powierzchni. A kierujący kopalniami – typowanymi do łączenia – otrzymali nowe schematy organizacyjne. Wszystko za plecami zaniepokojonych związkowców. Właśnie te działania zarządu Kompanii stały się powodem ogłoszenia pogotowia strajkowego w spółce i wysłania listu do wicepremiera z prośbą o spotkanie.
Mimo deklaracji utrzymania zatrudnienia Janusz Piechociński mówił jednocześnie związkowcom, że wszyscy zatrudnieni w polskim górnictwie muszą mieć świadomość, iż kopalnie działają na rynku globalnym. W związku z tym muszą racjonalnie pilnować kosztów i przesuwać siły i środki techniczne na ściany, na których wydobycie jest opłacalne, a rezygnować ze ścian, na których do wydobycia dokładają powyżej 30 zł na tonę. Związkowcy zapytali więc wicepremiera o hipotetyczną sytuację, w której na wszystkich ścianach w kopalni dokłada się więcej. Odpowiedział on, że „w tych kopalniach będziemy ograniczali wydobycie i przesuwali ludzi poprzez łączenie kopalń na te ściany i do tych kopalń, gdzie wydobycie ma większą efektywność”.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"