Jak poinformował dzisiaj rano rzecznik Komendanta Stołecznego Policji, nadkom. Sylwester Marczak, w związku z wczorajszymi protestami środowisk LGBT przeciwko aresztowaniu Michała Sz. - "Margot", zatrzymano łącznie 48 osób. Jak dodał, mowa tu m.in. o przestępstwach z art. 254 KK. - Gdzie mamy łamanie prawa, tam nie są dla nas ważne poglądy osób - zadeklarował Marczak.
W piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla Michała Sz., identyfikującego się jako Małgorzata Sz., "Margot". Chodzi o uszkodzenie w czerwcu furgonetki z hasłami anty-LGBT i atak na jej kierowcę.
Początkowo przed siedzibą KPH na ul. Solec w Warszawie zebrało się kilkudziesięciu aktywistów, którzy protestowali przeciwko aresztowaniu Sz. Na miejscu był również policyjny radiowóz i kilku policjantów. Według relacji rzecznik KSP nadkom. Sylwestera Marczaka policja w obawie o bezpieczeństwo funkcjonariuszy nie zatrzymała Sz. na ul. Solec - choć Sz. się tego domagała - a zrobiła to dopiero później, na Krakowskim Przedmieściu. Po wprowadzeniu Sz. do radiowozu tłum zaatakował radiowóz m.in. skacząc po nim. Policja zatrzymała najbardziej agresywne osoby.
Jak poinformował dzisiaj w rozmowie z TVP Info Marczak, zatrzymanych zostało łącznie 48 osób.
- Michał Sz. został wprowadzony do radiowozu i wtedy zaczęło się agresywne zachowanie. Mówimy o osobach skaczących po radiowozie, o sytuacji, kiedy napierano na policjantów, kiedy policjanci byli znieważani. Między innymi w tym kierunku są prowadzone czynności. Zatrzymanych zostało 48 osób - tu mówimy o przestępstwie z art. 254 Kodeksu karnego, grożącego karą do 3 lat pozbawienia wolności. Pamiętajmy o tym, że z tymi osobami czynności będą wykonywane dzisiaj. Prokurator został poinformowany o zatrzymaniach
- powiedział rzecznik KSP.
Nadkom. Sylwester Marczak nadmienił, że z zatrzymanymi prowadzone były czynności "związane z legitymowaniem czy osadzaniem poszczególnych osób". - To nie były przesłuchania - dodał.
Odnosząc się do wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu, rzecznik stwierdził, że jednym z zadań policji było zabezpieczenie wejścia do Bazyliki Świętego Krzyża.
- Mamy do czynienia z sytuacją dynamiczną, agresywnie zachowującym się tłumem. Z naszej strony konieczne było zabezpieczenie Bazyliki Świętego Krzyża, bo jak sam tłum wskazywał - "idziemy do bazyliki". W tej sytuacji nie ma możliwości, byśmy mogli pozwolić na wejście do środka, nasze działania musiały być zdecydowane. Gdzie mamy łamanie prawa, tam nie są dla nas ważne poglądy osób. Próbuje się odwrócić całość wydarzeń od tego, że mamy do czynienia z przestępstwem i próbuje się to wciągnąć w temat, który nie ma nic wspólnego z zastosowaniem środka zapobiegawczego [wobec Michała Sz.]. Początkowo pojawiły się informacje, że środek zapobiegawczy został zastosowany w związku ze znieważeniem pomników i obrazy uczuć religijnych - to była informacja nieprawdziwa, ale powtarzana była przez wiele osób, które są autorytetami. To niepotrzebne informacje, które wprowadzają w błąd i tworzą napięcia
- powiedział Marczak w rozmowie z TVP Info.
W odpowiedzi na powtarzające się prowokacje środowisk LGBT do najnowszego wydania tygodnika "Gazeta Polska" dołączona została kolejna naklejka.
- Ta naklejka wyraża nasz sprzeciw wobec agresji, którą kierują w stronę katolików ideolodzy LGBT. To sprzeciw wobec przemocy, ataków na osoby wierzące i znieważanie świętych symboli
- komentował akcję redaktor naczelny "GP", Tomasz Sakiewicz.