Bahr, który był ambasadorem RP w Moskwie w czasie, gdy miała miejsce katastrofa smoleńska, był zdumiony pytaniami o rolę Turowskiego na płycie lotniska Siewiernyj 10 kwietnia 2010 roku. – Skąd mam wiedzieć? To musimy wyjaśnić w śledztwie – stwierdził. Powtórzył to stwierdzenie, gdy „Codzienna” dopytywała go, czy w takim razie Turowski znalazł się tam w nieoficjalnej roli.
Jerzy Bahr karierę dyplomatyczną w MSZ rozpoczynał w roku 1974 r. Do pracy w resorcie przyjmował go wiceminister Jan Bisztyga. Młody dyplomata pozyskał takie zaufanie prominenta, że już po wstępnej rozmowie, uczynił go swoim sekretarzem. Bisztyga oprócz oficjalnego etatu był jednocześnie pułkownikiem wywiadu PRL.
ZOBACZ CO POWIEDZIAŁ JERZY BAHR

Z kolei Turowski był oficerem wywiadu PRL. Dla SB pracował od połowy lat 70. Był w tajnej komórce –zajmującej się wywiadem nielegalnym. Będąc oficerem wstąpił na 10 lat do zakonu jezuitów, gdzie realizował zadania wywiadowcze szpiegując Stolicę Apostolską i opozycję polską we Francji i Polsce. Po 1989 r. rozpoczął pracę jako dyplomata, pracując jednocześnie najpierw dla Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, a potem dla Agencji Wywiadu.
Więcej na ten temat w jutrzejszej Gazecie Polskiej Codziennie
Reklama