Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Merkel wygrywa, bo unika prawdy

- Angela Merkel wcale nie chce, by Niemcy traciły swoją suwerenność, ale zależy jej jednocześnie na tym, by tę suwerenność odebrać wszystkim dookoła.

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
- Angela Merkel wcale nie chce, by Niemcy traciły swoją suwerenność, ale zależy jej jednocześnie na tym, by tę suwerenność odebrać wszystkim dookoła. Wracamy w Europie do podziału na zwycięzców i przegranych – to nie może się udać – mówi prof. Gertrud Höhler, autorka książki „Matka chrzestna. Jak Angela Merkel przebudowuje Niemcy”, w rozmowie z „Gazetą Polską”.

W Polsce z zaniepokojeniem patrzymy na niemieckie próby całkowitego zapanowania nad Unią Europejską. Przesadzamy?

Kilka miesięcy temu zadzwonił do mnie mój znajomy, młody Polak. Był zdenerwowany. Przeczytał w „Spieglu”, że kanclerz Merkel „szykuje” Donalda Tuska na szefa Komisji Europejskiej. Jego zdaniem, Merkel zamierzała uczynić z niego swoją marionetkę w KE. Powiedziałam, że to nawet miałoby sens – w czasach, gdy prawie wszystkie państwa UE należą do strefy euro, Merkel miałaby swojego człowieka w kraju, który jest poza nią. Racjonalne i pragmatyczne posunięcie. Po tej rozmowie dotarło do mnie, jak bardzo w Polsce jest wciąż zakorzenione podejrzewanie Niemiec o mocarstwowe ambicje.

Dziwi to Panią?
Nie, znam historię, więc nie jestem zdumiona, ale jest mi mimo wszystko przykro, że nie udało się nam przez te wszystkie dziesięciolecia choć częściowo nareperować tych strasznych krzywd. Ta nieufność, jak również stosunek do Niemiec innych państw UE, potwierdza, że wiele narodów ma z nami problem. To nie jest jedynie kwestia hegemonii w Unii Europejskiej, ale też tego, że niemieckie działania w stosunku do państw będących w potrzebie to w głównej mierze przymus i podporządkowywanie sobie innych. To potworne, by jeden kraj decydował np. o dyktacie oszczędnościowym, który innych rzuca na kolana. Młodzi na bezrobociu, rządy upadają, na ulicach wrze, w Grecji skrajnie lewicowe i skrajnie prawicowe grupy walczą na śmierć i życie. Przecież my niszczymy demokratyczne struktury, pozwalamy na to, by dyktowane przez Niemcy rygory oszczędnościowe podkopywały demokrację w innych państwach. Kto w takich warunkach może jeszcze zagwarantować, że kraje, takie jak Grecja, kiedykolwiek „wyzdrowieją”? Jakie warunki musiałyby zostać jeszcze spełnione, by do tego doszło? Sypiąc monetami i nakazując zaciskanie pasa, możemy tę sytuację tylko pogorszyć. A tymczasem problem tkwi w samym euro. W Hiszpanii, Grecji euro jest zbyt silne, w takich warunkach państwa te nie mają szansy jako eksporterzy, są skazane na przegraną. Lęk przed tym, że „zwycięzcy” będą coraz silniejsi, a „przegrani” stoczą się na dno, jest więc jak najbardziej zrozumiały. Jeżeli tak ma wyglądać Europa: skonstruowana według koncepcji zakładającej istnienie państw zwycięskich, korzystających na niskim oprocentowaniu kredytów i słabej walucie – tak jak Niemcy – i tych przegranych, którym nic już nie pomoże, to mamy problem.

Jak Pani przyjęła spektakularne zwycięstwo Angeli Merkel w ostatnich wyborach do Bundestagu?
Jej wygrana to wynik kłusowania w programach innych partii, ona po prostu bierze sobie z każdego programu, co jej się podoba, mogłaby prowadzić sklep z mydłem i powidłem. U Merkel jest wszystko. Nie ma tylko tego dramatyzmu, o którym rozmawiamy. Ona nie informuje społeczeństwa o powadze sytuacji w Europie, dusi to w sobie, udaje. Niemcy odwdzięczają się jej za to trwanie w ułudzie swoimi głosami.

Ale ją kochają.
Bo nie mówi prawdy. Ale ten trik nie będzie działał wiecznie, dobra passa kiedyś się skończy. Już dziś z Niemiec uciekają przedsiębiorcy, mamy falę zwolnień, spadek produkcji. 60 proc. tego, co w Niemczech wytwarzamy, idzie na rynek europejski, a Europa nie ma już z czego kupować. Nie będziemy w nieskończoność tak bogaci, jak jesteśmy. I wtedy ludzie się zaniepokoją. I zapytają: „Kto tu zawinił?”.

Całość rozmowy w najnowszym tygodniku „Gazeta Polska”

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Olga Doleśniak-Harczuk