Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Tam pomagają powodzianom. A w Polsce?

Podczas gdy w Polsce brakuje pieniędzy na remonty wałów przeciwpowodziowych, śluz i zapór, a powodzianie nie mogą się doprosić oszacowania strat od ubezpieczycieli, rządy Austrii i Niemiec przekażą miliardy na pomoc dla dotkniętych powodzią.  

Orchid85/sxc.hu
Orchid85/sxc.hu
Podczas gdy w Polsce brakuje pieniędzy na remonty wałów przeciwpowodziowych, śluz i zapór, a powodzianie nie mogą się doprosić oszacowania strat od ubezpieczycieli, rządy Austrii i Niemiec przekażą miliardy na pomoc dla dotkniętych powodzią.
 
W Austrii, zwłaszcza w Salzburgu, w Tyrolu i w Vorarlbergu, przybór wód Dunaju dokonał spustoszeń. Według austriackiego dziennika „Die Presse" ponad 400 tys. budynków w Austrii zostało wzniesionych na obszarach zagrożonych powodziami, osuwaniem się ziemi lub lawinami, a 150 tys. z nich powstało w strefie czerwonej, gdzie zagrożenie jest ciągłe. Niektóre landy zamierzają teraz wprowadzić surowsze przepisy dotyczące zabudowy na tych terenach. Na obszarach położonych blisko rzek ma być zakaz wznoszenia jakichkolwiek budynków, a już istniejące plany budowy zostaną unieważnione.
 
Władze federalne przyjdą powodzianom z pomocą. – Bez względu na sytuację budżetową damy pieniędzy, ile trzeba – obiecał austriacki kanclerz Werner Faymann. W Niemczech kanclerz Angela Merkel obiecała ofiarom powodzi natychmiastową pomoc w wysokości 100 mln euro. W Pasawie, w Bawarii, woda osiągnęła w czasie powodzi miejscami rekordowy poziom ponad 12 m. Na tym jednak nie koniec. Rząd w Berlinie negocjuje obecnie z władzami krajów związkowych dotkniętych powodzią utworzenie specjalnego funduszu powodziowego. Jak szacuje minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich, szkody spowodowane przez wodę opiewają na kwotę ok. 8 mld euro. I tyle pieniędzy ma trafić do funduszu (powódź stulecia w 2002 r. kosztowała Niemcy 6,5 mld euro). Połowę mają wpłacić władze federalne, a połowę kraje związkowe. W ubiegły czwartek MSW podpisało odpowiednią umowę z władzami Saksonii-Anhalt, Turyngii, Saksonii i Szlezwiku-Holsztyna. Negocjacje z Bawarią i Badenią-Wirtembergią wciąż trwają.
 
By sfinansować fundusz, kraje związkowe, których sytuacja finansowa i tak jest trudna, będą musiały dodatkowo się zadłużyć. Opozycyjni socjaldemokraci (SPD) domagają się więc, by rząd w Berlinie podniósł podatki i w ten sposób pokrył wydatki spowodowane przez powódź. Rządzący chadecy zdecydowanie odrzucają taką możliwość. Na jesieni odbędą się wybory do Bundestagu i dodatkowe opodatkowanie, czyli obciążenie obywateli, mogłoby obniżyć notowania rządzącej koalicji CDU i liberałów (FDP).
 
Wielu powodzian otrzymało już pierwsze wypłaty w kwocie 1500–2000 euro na gospodarstwo. Ci, którzy żyją z zasiłków, mogą dodatkowo zaciągnąć nieoprocentowane kredyty w urzędach pomocy społecznej.To i tak za mało. Dla tych ludzi powódź to koniec egzystencji – podkreśla Harald Thomé, szef stowarzyszenia pomocy socjalnej Tacheles w Szlezwiku-Holsztynie. Prezydent Joachim Gauck wezwał Niemców do zbiórki pieniędzy na rzecz ofiar powodzi. – Proszę o otwarcie serc i portmonetek – apelował.

Niemieckie media są rozczarowane postawą Unii Europejskiej, a ściślej komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego, który odmówił niemieckim krajom związkowym dotkniętym przez powódź pomocy z unijnego budżetu, argumentując, że „jego kasa jest pusta". „Można odnieść wrażenie, że Niemcy są w Unii tylko od płacenia" – można przeczytać w gazecie „Münchner Merkur".

Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Aleksandra Rybińska