- W każdej dzielnicy ludzie włączają i wyłączają światła w budynkach oraz robią jak najwięcej hałasu, by odwrócić uwagę policji. To wygląda jak ogólne powstanie! Nigdy nie sądziłem, że z grupki ludzi protestujących i śpiewających w parku zrobi się coś takiego - relacjonował w nocy na swoim profilu na Facebooku Burhan, uczestnik wydarzeń.
- Jest już po czwartej rano, ale chyba nikt w mieście jeszcze nie śpi. Rząd milczy. Choć niedługo będziemy musieli się udać na spoczynek, to jako naród jeszcze nigdy nie byliśmy tak przytomni - dodał.
- Koniec z dyktaturą! Chcemy dymisji rządzących - krzyczeli demonstrujący. - Nasza walka się nie kończy. Rządzi premier, który uważa obywateli za owce a siebie za sułtana, mającego nieograniczoną władzę - mówił 19-letni student, uczestnik demonstracji.
W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia rannych. "20 lekarzy w tej chwili znajduje się w biurze Amnesty Turcja i zajmuje się rannymi w protestach osobami! Policja doprowadzała do rozlewu krwi - tysiące osób jest rannych. Władze muszą natychmiast powstrzymać przemoc!" - pisze na swoim profilu na Facebooku Amnesty International.