Zapytaliśmy ABW jakie działania podęto od jesieni 2012 r. ws. drastycznych zdjęć ofiar katastrofy Tu-154M, które wciąż są dostępne nie tylko na portalu, który je opublikował jako pierwszy, ale także na wielu innych, dużych witrynach internetowych. I przede wszystkim z jakim skutkiem działały nasze służby w tej sprawie przez ostatnie półrocze.
Okazuje się, że teoretycznie działano bez zarzutu wykorzystując wszelkie procedury. Niestety, "wyszło jak zawsze" bo zdjęcia jak wisiały, tak wiszą.
Wystarczy wyszukiwarka Google i kilka kliknięć myszką, żeby każdy internauta mógł obejrzeć drastyczne zdjęcia ciała śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy leżących niemal nago w smoleńskim błocie.
- W sprawie wszystkich dotyczących publikacji drastycznych zdjęć z katastrofy smoleńskiej procedura jest następująca: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ramach swoich prawnych kompetencji podejmuje natychmiastowe działania zmierzające do zablokowania ich i usunięcia z sieci. W każdym takim przypadku Agencja występuje do administratora strony o zablokowanie ich i usunięcie. Równolegle każdorazowo zawiadamia o zaistniałej sytuacji Prokuraturę Okręgową w Warszawie - mówi portalowi niezalezna.pl ppłk Maciej Karczyński, rzecznik prasowy ABW.
Oświadcza, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego „nie ma możliwości blokowania stron internetowych w myśl polskich przepisów prawnych, tym bardziej w sytuacji kiedy zdjęcia takie są publikowane na zagranicznych serwerach”.
- W takich sytuacjach ABW występuje do administratorów tych stron z prośbą o ich usunięcie. Funkcjonariusze kontaktują się także ze służbami odpowiednich Państw w przedmiotowej sprawie - dodaje ppłk Karczyński.
Więcej jutro w dzienniku „Gazeta Polska Codziennie” - zapraszamy