Zdaniem Antoniego Macierewicza sprawa stała się „operacją polityczną", w ramach której, aby rozmydlić ewidentną skalę zaniedbań BOR-u w kwietniu 2010 r., zaczęto wyciągać stare papiery. – Pan Depko sam przyznał, że teczki wyciągnięto „dla porównania" – mówi nam poseł PiS-u.
Sprawa udostępnienia dziennikarzom słynnej już teczki BOR-u o numerze Z285 została poruszona na wniosek posłów PiS-u podczas posiedzenia sejmowej komisji spraw wewnętrznych. Chodzi o materiały dotyczące zabezpieczenia przez biuro wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2007 r.
O dostęp do teczki wystąpiło czterech dziennikarzy: z tygodnika „Polityka", „Gazety Wyborczej", „Gazety Polskiej Codziennie" oraz Radia Zet. Mieli oni wgląd do tych informacji w siedzibie BOR-u za zgodą gen. Mariana Janickiego – poinformował szef BOR-u płk Krzysztof Klimek.
– Doszło do ujawnienia dziennikarzom danych dotyczących m.in. stanu zdrowia prezydenta i oficerów BOR-u. Na to nie ma żadnego usprawiedliwienia – podkreśla Antoni Macierewicz.
Więcej w weekendowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
