Zakończyło się ostatnie starcie stron przed wyrokiem w sprawie katyńskiej. Na publicznej rozprawie 17 sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wysłuchało argumentów prawników reprezentujących 15 krewnych ofiar NKWD. Głos zabrali reprezentanci rządu rosyjskiego, a na końcu - rząd polski, który jako tzw. strona trzecia przyłączył się do skargi katyńskiej przeciwko Rosji. Prawnicy przewidują, że ostateczny wyrok w sprawie katyńskiej zapadnie w Strasburgu za kilka miesięcy, prawdopodobnie jesienią.
10:25 Prof. Ireneusz Kamiński odniósł się do wystąpienia rządu rosyjskiego.
-
Już w Norymberdze było jasne, czym jest zbrodnia wojenna, którą należy ścigać. Także to, że nie ulega ona przedawnieniu. Nie było co do tego żadnych wątpliwości - wskazał. A tak jest w przypadku zbrodni katyńskiej.
Jak stwierdził także - wbrew temu co mówi strona rosyjska - w materiałach przekazanych w 2002 roku przez Ukrainę są nowe elementy, których nawet polscy historycy wcześniej nie znali. Prosi też Wielką Izbę o możliwe szybi wyrok, głównie z powodu zaawansowanego wieku skarżących. Od dnia wniesienia skargi zmarły już dwie osoby z oryginalnego grona skarżących - zastąpili je ich krewni.
10:20 Mowę zakończyła reprezentantka polskiego rządu
Występująca w imieniu rządu polskiego Aleksandra Mężykowska przypomina, iż to przedstawiciele ZSRR nalegali w Norymberdze, by ukarać odpowiedzialnych za zbrodnię katyńską. Tyle, że próbowali oskarżać o nią Niemców.
-
To wyjątkowa zbrodnia, a wyrok, jaki zapadnie w Strasburgu będzie miał znaczenie dla naszej najnowszej historii - twierdzi reprezentantka strony polskiej.
Rząd podkreśla też, że to zbrodnia wojenna, która nie ulega przedawnieniu, a
mordowania jeńców wojennych zabraniało prawo międzynarodowe już przed rokiem 1939.
Rząd polski wskazuje, iż dokumenty uzyskane w 2002 roku z Ukrainy, a włączone do rosyjskiego śledztwa katyńskiego przez tamtejszą prokuraturę w 2004 roku stanowią tzw. nowy element, który pozwala Trybunałowi ocenić rzetelność śledztwa katyńskiego.
-
To 13 tomów dokumentów, w tym katyńska lista ukraińska z niemal 3500 nazwisk ofiar - przypomniała Aleksandra Mężykowska.
Zbrodnie wojenne i ludobójstwo trzeba nadal ścigać. One nie ulegają przedawnieniu - wskazała Aleksandra Mężykowska. I nie ma tu znaczenia, iż Europejska Konwencja Praw Człowieka weszła w życie dopiero w roku 1953 roku.
Prawo międzynarodowe zabraniało popełniania takich zbrodni już wcześniej i nakazywało ich ściganie.
Rosyjskie śledztwo katyńskie nie było skuteczne - wskazuje też polski rząd. Dlatego Rosja naruszyła art. 2 Konwencji - chroniący prawo do życia. Bo ono wymaga w razie śmierci przeprowadzenia rzetelnego śledztwa i - o ile to możliwe - ukarania winnych.
Reprezentantka polskiego rządu wskazała też, iż nie ma uzasadnienia dla utajniania przez Rosję materiałów ze śledztwa rosyjskiego, w tym postanowienia o jego umorzeniu z września 2004 roku. Według Moskwy
uczyniono to "w interesie bezpieczeństwa Rosji".
10:00 - głos zabiera strona rosyjska
Występujący w imieniu rządu rosyjskiego wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin twierdzi, iż Rosja nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnię katyńską według reguł prawa międzynarodowego, gdyż popełniono ją w 1940 roku, kiedy Rosja nie była jeszcze związana Europejską Konwencją Praw Człowieka, a nawet sam traktat jeszcze nie istniał.
-
Także w 1990 roku Rosja nie miała nawet obowiązku przeprowadzenia śledztwa katyńskiego ani w myśl prawa międzynarodowego, ani krajowego - oświadczył.
Ponieważ Rosją związała się Europejską Konwencją Praw Człowieka dopiero w maju 1998 roku, a sama Konwencja istnieje od 1950 r.,
Trybunał nie ma uprawnień, by wydawać wyroki dotyczące "wydarzeń katyńskich" z 1940 roku - twierdzi wiceminister sprawiedliwości. Sam Trybunał zresztą jeszcze w 1940 roku nie istniał.
Jego zdaniem, od 1940 roku upłynęło tak wiele lat, że nie istnieje "rzeczywisty związek" między wydarzeniami katyńskimi, a ewentualnym obowiązkiem przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie przez Rosję.
Rosyjski wiceminister twierdzi, iż fakt, że
Rosja w ogóle wszczęła śledztwo katyńskie był gestem dobrej woli, a nie wypełnieniem jakiegokolwiek obowiązku wynikającego z prawa międzynarodowego - najważniejsze czynności wykonano w tym śledztwie w latach 1994-95, czyli zanim Rosja przystąpiła do Europejskiej Konwencji - twierdzi Matiuszkin. Jego zdaniem, nie było też powodów do prawnej rehabilitacji ofiar NKWD, o co zabiegali ich krewni.
-
Krewni ofiar poprosili o status pokrzywdzonych w rosyjskim śledztwie katyńskim dopiero po jego zamknięciu - twierdzi reprezentant Rosji.
Matiuszkin zaprzecza. iż
krewni ofiar NKWD nie znali losu swych bliskich i nie byli pewni, co wydarzyło się od czasu ich aresztowania, a więc cierpieli z tego powodu.
Minister powtarza też rosyjski argument, jakoby krewni ofiar, którzy urodzili się w roku 1940 i nie znali nawet swych ojców cierpieli z tego powodu równie mocno jak osoby starsze. - Nie były świadkami "
wydarzeń katyńskich" - oświadczył przedstawiciel Rosji.
Według Rosji, dzieci urodzone dopiero w roku 1940, takie jak Witomiła Wołk-Jezierska - córka porucznika artylerii czy Krystyna Krzyszkowiak - córka oficera policji,
nie nawiązały silnych więzów z ojcami, których nie zdążyły nawet poznać.
09:40 - mówi Mecenas Bartłomiej Sochański
Mecenas Bartłomiej Sochański odniósł się do orzeczenia Trybunału z 16 kwietnia 2012 roku dotyczącego artykułu 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W wyroku katyńskim podjętym wówczas przez siedmiu sędziów uznano wprawdzie, że Rosja ten artykuł naruszyła, czyli
jest winna poniżającego i nieludzkiego traktowania krewnych ofiar zbrodni katyńskiej, ale według Trybunału dotyczy to tylko 10 z 15 skarżących, którzy wystąpili przeciwko Rosji. Pozostali byli bowiem zbyt młodzi, by poznać swych ojców, bo urodzili się dopiero w 1940 roku, gdy ci byli już w sowieckiej niewoli, albo są tylko dalszymi krewnymi ofiar NKWD. Dzieci urodzone dopiero w roku 1940, takie jak Witomiła Wołk-Jezierska - córka porucznika artylerii czy Krystyna Krzyszkowiak - córka oficera policji nie nawiązały silnych więzów z ojcami, których nie zdążyły nawet poznać, więc miałyby cierpieć mniej niż np. ich starsze rodzeństwo, uznano w wyroku.
Taki podział krewnych ofiar na dwie grupy nie ma uzasadnienia. A nawet najmłodsi ze skarżących Rosję całe życie zabiegają o wyjaśnienie losu swych ojców i dbają o ich pamięć. Książki napisane przez Witomiłę Wołk-Jezierską i Wandę Rodowicz o swoich ojcach leżą dziś przede mną na sali Trybunału powiedział prawnik, pokazując przywiezione z Polski wydawnictwa. W tym "Kulisy zbrodni katyńskiej" autorstwa Witomiły Wołk-Jezierskiej.
-
Zgodnie z orzecznictwem Trybunału, państwo, w tym wypadku Rosja, ma wobec krewnych ofiar zbrodni obowiązek przeprowadzenia rzetelnego śledztwa wyjaśniającego śmierć tych osób, ukarania winnych i przyznania zadośćuczynienia krewnym - wskazał mecenas Sochański. - Bliscy ofiar mają też prawo poznać miejsce pochówku swych krewnych oraz mieć do niego dostęp.
Istnieje też prawo do prawdy, które w tym wypadku oznacza konieczność odtajnienia informacji na temat losu ofiar NKWD. Takie prawo ma także wymiar zbiorowy, całe społeczeństwo powinno móc poznać prawdę o zbrodniach i poważnym łamaniu praw człowieka. By jednak takie informacje opinii publicznej przekazać, państwo musi najpierw przeprowadzić rzetelne śledztwo. W przypadku zbrodni katyńskiej tak się nie stało. Bo krewni ofiar nie mieli dostępu do materiałów rosyjskiego śledztwa, nie przyznano im statusu pokrzywdzonych w tym postępowaniu, a ich bliskim zamordowanym polskim oficerom - odmówiono rehabilitacji prawnej.
-
W sprawie, z jaką mamy do czynienia wydaje się, że Federacja Rosyjska zajęła następującą pozycję: Wiemy, co się wydarzyło w Katyniu, ale nie powiemy i nikt nie zmusi nas do publicznego ujawnienia tych informacji. To ewidentne złamanie art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - stwierdził Bartłomiej Sochański. Na podstawie tej Konwencji Trybunał w Strasburgu wydaje wyroki.
9:15 - mówi prof. Ireneusz Kamiński, pomysłodawca skargi katyńskiej.
- Mówienie o zbrodni katyńskiej jako o wydarzeniach katyńskich, jak czynią to przedstawiciele rządu Rosji - jest obraźliwe i niedopuszczalne. To tak, jakby zbrodnie nazistów, zwłaszcza Holokaust, nazwać wydarzeniami z Auschiwtz - powiedział na sali rozpraw Trybunału w Strasburgu prof. Ireneusz Kamiński, pomysłodawca skargi katyńskiej.
-
Katyński mord to zbrodnia wojenna, która nie ulega przedawnieniu. Już przed 1940 rokiem reguły prawa międzynarodowego zabraniały mordowania jeńców wojennych, a procesy zbrodniarzy, jakie odbyły się po zakończeniu II wojny dobitnie potwierdziły te reguły - wskazał prof. Kamiński.
Dodał też, że zbrodnię katyńską można uznać za ludobójstwo, jeśli będziemy oceniać ją łącznie z deportacjami na Sybir, jakie dotknęły Polaków, w tym rodziny ofiar NKWD w 1940 roku oraz łącznie z tzw. operacją polską, podczas której Sowieci wymordowali w latach 1937-38 ponad 100 tysięcy obywateli ZSRR polskiej narodowości. Prawnik przypomniał, iż za zbrodnię wojenną mającą cechy ludobójstwa uznano Katyń we wspólnym stanowisku delegacji Komitetu Współpracy Rosji i krajów Unii w Parlamencie Europejskim 10 maja 2010 roku.
-
W kwietniu Europejski Trybunał stwierdził, iż nie może ocenić, czy rosyjskie śledztwo katyńskie było skuteczne. Zdaniem nas, reprezentantów krewnych ofiar, mimo upływu ponad 70 lat od tej zbrodni Trybunał ma wystarczające kompetencje, by merytorycznie to postępowanie ocenić. Nie miał podobnych wątpliwości Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka, który także zajmował się zbrodniami popełnionymi przed ratyfikacją Międzyamerykańskiej Konwencji Praw Człowieka przez kraj, którego wyrok dotyczył i nawet wydarzeniami, od których upłynęło 40 lat. Jesteśmy przekonani, że podobnie może postąpić Trybunał w Strasburgu - stwierdził prawnik.
W wyroku z 16 kwietnia 2012 Trybunał stwierdził, że aby miał on kompetencje do oceny skuteczności rosyjskiego śledztwa katyńskiego, musiałby pojawić się w nim nowy element już po ratyfikowaniu przez Rosję Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (zrobiła to w 1998 roku, a śledztwo rozpoczęła w roku 1990). Sądzimy, iż nie jest tu potrzebny żaden nowy dowód, ale wystarczy, iż doszło do radykalnej zmiany proceduralnej w rosyjskim postępowaniu.
Osoby zabite w 1940 roku władze rosyjskie zmieniły nagle w ludzi zaginionych, których los jest nieznany, choć zaprzecza to historycznym faktom. To przykład postępowania zaprzeczającego sprawiedliwości, sprzeczny z wcześniejszymi ustaleniami śledztwa - powiedział prof. Kamiński.
Jego zdaniem jednak, nawet gdyby ściśle trzymać się wymogu znalezienia nowego elementu w śledztwie katyńskim po 1998 roku, i tak są okoliczności, które stanowią taki element. W 2004 roku bowiem, jeszcze w czasie trwającego śledztwa, rosyjska prokuratura włączyła do niego dokumenty, jakie dostała od władz Ukrainy w 2002 roku,
w tym kopię ukraińskiej listy katyńskiej, zawierającej 3435 nazwisk ofiar. I choć w niedawnym liście do Trybunału, wysłanym 17 stycznia 2013 roku, władze Rosji zaprzeczają, by te materiały mogły zostać uznane za nowy element śledztwa, strona polska jest przekonana, że jest dokładnie odwrotnie - argumentował Ireneusz Kamiński.
Źródło: niezalezna.pl
Ewa Łosińska