Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

W Smoleńsku część osób powinna przeżyć

Obrażenia ofiar nie przypominają skutków zwykłej katastrofy lotniczej – mówi w rozmowie z Dorotą Kanią i Aleksandrą Rybińską prof. Michael Baden, światowej sławy patolog.

Obrażenia ofiar nie przypominają skutków zwykłej katastrofy lotniczej – mówi w rozmowie z Dorotą Kanią i Aleksandrą Rybińską prof. Michael Baden, światowej sławy patolog.

Czy widział Pan Profesor zdjęcia katastrofy smoleńskiej?
Tak, widziałem wiele zdjęć z tej katastrofy, ale nie wszystkie.

Do jakich wniosków doszedł Pan po ich obejrzeniu?
Miejsce wypadku zostało bardzo szybko sprzątnięte, zanim można było wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski i przeprowadzić dokładne śledztwo. Inaczej niż np. w przypadku zamachów z 11 września w USA. Uczestniczyłem w badaniu ciał ofiar ataków na World Trade Centre w Nowym Jorku w 2001 r. To był zamach terrorystyczny i miejsce zamachu zostało posprzątane dopiero po zakończeniu śledztwa.

A co pomyślał Pan, widząc zdjęcia ofiar?
Obrażenia ofiar nie przypominają skutków zwykłej katastrofy lotniczej, a przy upadku z tak małej wysokości część ofiar powinna przeżyć. Samolot roztrzaskał się na bardzo dużej powierzchni i ciała oraz części samolotu były porozrzucane po tym terenie i rozdarte na drobne kawałki. W takim przypadku potrzeba wiele czasu, by wszystko pozbierać i stwierdzić, co do czego należy, no i móc zidentyfikować ofiary. Nie poświęcono temu tyle czasu.

Badał Pan ofiary katastrof lotniczych?
Badałem wypadki lotnicze w USA, głównie w latach 60. i 70., kiedy niestety było dużo takich katastrof. Między innymi. w Nowym Jorku i New Jersey. W wielu przypadkach byłem główną osobą odpowiedzialną za śledztwo.

Czy wśród tych wypadków lotniczych były zamachy terrorystyczne?
Było tak w jednym przypadku, kiedy bomba pod siedzeniem jednego z pasażerów samolotu wybuchła i doprowadziła do katastrofy. Nie był to tak do końca zamach terrorystyczny, bo chodziło tym razem o oszustwo ubezpieczeniowe, ale zasada jest podobna.

Czy uczestniczył Pan Profesor w badaniach ciał ofiar, które zginęły na skutek zamachu?
Byłem w Iraku, by zbadać ofiary zamachów, m.in. bombowych.

Co mogą wykazać badania zwłok teraz, po ekshumacji, po dwóch latach?
Możemy stwierdzić tożsamość ofiar, czyli sprawdzić, czy identyfikacja odbyła się poprawnie, czy nie popełniono błędu. Być pewnym, że wszystkie części ciała zostały przypisane właściwym osobom. To można bez problemu zrobić dwa lata po katastrofie.

Czy po wyglądzie ciał można dojść do wniosku, że doszło do wybuchu na pokładzie Tu-154M?
To najlepiej da się ustalić tuż po katastrofie, zanim ciało ulegnie rozkładowi. Czasami można to stwierdzić po badaniu płuc, czy osoba była żywa czy martwa przed katastrofą. Później staje się to trudniejsze, bo po dwóch latach tkanki miękkie ulegają rozkładowi, zwłaszcza tkanki płucne. Kości się zachowują w dobrym stanie, ale to wystarczy co najwyżej do identyfikacji ofiary. Płuca się niestety nie zachowują.

Czy po wyglądzie, rozmieszczeniu ciał, na przykładzie zdjęć, które oglądał Pan Profesor, można stwierdzić, że w samolocie doszło do wybuchu?
Badanie miejsca katastrofy i rozmieszczenia ciał ofiar, choćby na zdjęciach, może być pomocne w poznaniu przyczyny wypadku. Niestety, nie widziałem takich zdjęć. Poza tym mogłoby to pomóc w ustaleniu, co działo się z samolotem, kiedy spadał i uderzył w drzewa. Oczywiście w pewnym stopniu pomogłoby ustalić, czy doszło do eksplozji, zanim samolot uderzył w ziemię.

W maju 2010 r., ponad miesiąc po katastrofie, do Polski przyleciały trumny ze szczątkami ciał ofiar. Rosjanie tłumaczyli nam, że identyfikacja tych szczątków była niemożliwa. Czy to prawdopodobne?
Zdecydowanie nie.

Całość wywiadu w najnowszym wydaniu tygodnika “Gazeta Polska”



 



Źródło:

Dorota Kania