Do incydentu doszło pod koniec września 2016 r., w czasie debaty "Porozmawiajmy o Polsce", zorganizowanej w Białymstoku przez Komitet Obrony Demokracji i "Gazetę Wyborczą".
Na spotkanie przyszło kilkaset osób. W pierwszych minutach przemówienia Wałęsy kilka osób pokazało się w maskach na twarzach (z twarzą Bolka z dobranocki "Bolek i Lolek"), w rękach osoby te trzymały teczki z napisami "teczka pracy". Doszło do zamieszania. Dało się słyszeć okrzyki "Precz z komuną", publiczność z sali skandowała natomiast "Lech Wałęsa", a pod adresem zakłócających spotkanie: "wyprowadzić".
Pięciu osobom policja postawiła zarzuty zakłócenia porządku publicznego. Obwinieni nie przyznali się; argumentowali, że okrzyków nie wznosili, a założenie masek to była ich manifestacja i głos w dyskusji na temat przeszłości Lecha Wałęsy.
W środę sąd I instancji uniewinnił wszystkich. Sędzia Grażyna Redos-Kryńska uzasadniała, że zebrane dowody nie potwierdzają zarzutu naruszenia przez obwinionych przepisów Kodeksu wykroczeń, które mówią o zakłóceniu porządku publicznego, m.in. krzykiem lub hałasem.
Nie udało się bowiem ustalić, czy to właśnie obwinieni, a jeśli tak, to czy wszyscy, wznosili okrzyki zakłócające spotkanie.
"Odpowiedzialności za wykroczenie podlega sprawca czynu tylko za swój czyn, za swoje zachowanie, w granicach własnej umyślności lub nieumyślności" - wyjaśniała sędzia.
Reklama
Sam happening polegający na założeniu masek z wizerunkiem Bolka z kreskówki i trzymaniu w rękach teczek - w ocenie sądu - nie był wybrykiem z Kodeksu wykroczeń, ale "wyrażeniem swojej opinii i poglądów".
Sąd powołał się na wolność wypowiedzi, zapisaną w Konwencji Praw Człowieka i stosowne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
"Wolność wypowiedzi stanowi jeden z podstawowych fundamentów społeczeństwa demokratycznego i jeden z podstawowych warunków jego postępu, samorealizacji jednostki" - powiedziała sędzia Redos-Kryńska.
Oceniła też, że zebrane dowody dają podstawę do przyjęcia, iż celem happeningu była manifestacja poglądów na temat przeszłości b. prezydenta i wzbudzenie dyskusji na ten temat, a nie zakłócenie porządku w czasie spotkania.