Słowa J.D. Vance podczas monachijskiej konferencji wypunktował unijnym "elitom" wszystkie ich szkodliwe działania, a także... ostrzegł przed ich kontynuacją. To zaś nie spodobało się tymże politykom, a w tym i... Donaldowi Tuskowi. Dziś obieranie ziemniaków odłożył na bok. Poczynił w mediach społecznościowych aż dwa wpisy!
Podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, JD Vance swoje wystąpienie poświęcił ostrej, lecz bezsprzecznie zgodnej z faktami - krytyce europejskiej demokracji.
Powiedział m.in., że największe zagrożenia dla Europy wynika z jej sytuacji wewnętrznej. Wskazał w tym kontekście na odejście od zasad demokracji i wolności słowa, cenzurę, ściganie za światopogląd czy przekonania religijne i nielegalną migrację. Zaapelował, aby rządzący Europą politycy nie bali się własnych obywateli i przyszłości, a także powołał się na słowa św. Jana Pawła II ("Nie lękajcie się"), którego nazwał jednym z największych orędowników demokracji.
Słowa wiceprezydenta USA wywołały ogromne zamieszanie, szczególnie wśród środowiska brukselskiego establishmentu. Odpowiedzią na samą konferencję (choć głównie chodzi zapewne o słowa Vance'a) przybyła z Paryża. Emmanuel Macron, prezydent Francji, postanowił zwołać szczyt przywódców unijnych w swoim kraju. Kompletnie pominął fakt, iż to Polska obecnie sprawuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej i taki szczyt powinien odbyć się nie w Paryżu, a w Warszawie. I to na sygnał z Polski. Nie z Francji. Spotkanie ma odbyć się w najbliższy poniedziałek. Pod znakiem pytania pozostaje wciąż obecność Donalda Tuska na tymże wydarzeniu. Nieoficjalnie, w rozmowie z rmf24.pl, Grzegorz Schetyna - senator PO miał przyznać, iż szef rządu będzie brylował na paryskich salonach.
Więcej: Macron zwołał szczyt przywódców UE. Duży znak zapytania, co do obecności... Tuska!
Wczoraj Tusk miał jedynie czas na to, by pochwalić się w mediach społecznościowych tym, że obiera ziemniaki. Dziś jednak postanowił uaktywnić się w sieci, dodając dwa wpisy.
W jednym, przyznał niemal wprost, że... nie przypadła mu do gustu prawda wypowiedziana przez J.D. Vance'a. To akurat nie dziwi. Nikt z brukselskiej "elity" nie wyraził przecież aprobaty wobec tego, że wiceprezydent USA powiedział publicznie, acz prosto w oczy, co uważa na temat tychże polityków.
Jako turysta bardzo lubię to miejsce. Mili ludzie, doskonałe piwo, niesamowita Pinakoteka. Jako historyk i polityk jedyne, co mogę dziś powiedzieć, to: MONACHIUM. NIGDY WIĘCEJ.
– pisze oburzony Tusk.
As a tourist I really like this place. Nice people, perfect beer, amazing Pinakothek. As a historian and politician the only thing I can say today is: MUNICH. NEVER AGAIN.
— Donald Tusk (@donaldtusk) February 16, 2025
Po dłuższej chwili zastanowienia, poczynił też drugi wpis. Ten, już w typowym dla niego tonie, ma uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederację. Za co? Za domniemaną (według niego) "prorosyjskość". Syndrom wyparcia, jak widać, ma się dobrze. Bo przecież to wcale nie on i jego ekipa odpowiadali za reset relacji z Rosją.
Wołodymyr Zełenski stwierdził wczoraj, że „Bruksela może niektórych frustrować, ale jak nie będzie Brukseli, to przyjdzie Moskwa”. Ukraiński prezydent to rozumie, a PiS i Konfederacja nie. Albo, co gorsza (i co bardziej prawdopodobne), rozumieją to bardzo dobrze.
– pisze Tusk.
Wołodymyr @ZelenskyyUa stwierdził wczoraj, że „Bruksela może niektórych frustrować, ale jak nie będzie Brukseli, to przyjdzie Moskwa”. Ukraiński prezydent to rozumie, a PiS i Konfederacja nie. Albo, co gorsza (i co bardziej prawdopodobne), rozumieją to bardzo dobrze.
— Donald Tusk (@donaldtusk) February 16, 2025