Były dziennikarz "Gazety Wyborczej" a obecny rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Paweł Wroński chciał poinstruować pracowników, jak przygotować odpowiedzi na pytania dotyczące rzekomej afery wizowej. Zamiast do podwładnych polecenia trafiły do... pytającej redakcji. Wroński instruuje w nich, w jakich przypadkach odpowiedzi unikać. Sprawa jest o tyle zadziwiająca, że w ten sposób potraktowano sprzyjający Platformie Obywatelskiej Onet.
Pisząc o sprawie, Onet stwierdza, że "faktycznie, wśród naszych pytań znajduje się takie, które mogłoby być zagrożeniem politycznym w równym stopniu dla PO, jak i PiS". Redakcji chodzi o pytanie, które brzmiało:
- Z wytycznych rzecznika jasno wynika, że nie mamy otrzymać żadnej realnej odpowiedzi na to pytanie - pisze Onet.
Wroński instruuje także podwładnych co do pytania o zwolnienia w MSZ. Chodzi m.in. o byłego dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością Jakuba Osajdę. Były dziennikarz "Wyborczej" polecił pracownikom udzielić odpowiedzi tylko w przypadku braku powodu decyzji o zwolnieniu pracownika MSZ.
"Jeśli decyzja o zwolnieniu p. Osajdy podpisana przez (byłego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa) Raua była decyzją bez podania przyczyn, piszemy o tym. Jeśli są tam inne informacje, odwołujemy się do RODO i oczekujemy pełnomocnictw, wedle których p. Jurasz (zadający pytania dziennikarz Onetu - przyp. red.) reprezentuje interesy p. Osajdy"