Lewica wystawi własnego kandydata lub kandydatkę na prezydenta. Jak podano, może to być Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, dzisiejsza minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Może, ale nie musi, bo już w kwietniu br. Włodzimierz Czarzasty wskazywał na kogoś innego.
"Rada Krajowa Lewicy właśnie podjęła jednogłośnie decyzję, że wystawi własnego kandydata lub kandydatkę na prezydenta. Większość głosów w dyskusji opowiadała się za kandydaturą kobiecą" - podała na X przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.
Przyznała, że w dyskusji padło tylko jedno nazwisko, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. „Ale to jeszcze nie są oficjalne zgłoszenia" - dodała.
Rada Krajowa @__Lewica właśnie podjęła jednogłośnie decyzję, że wystawi własnego kandydata lub kandydatkę na prezydenta. Większość głosów w dyskusji opowiadała się za kandydaturą kobiecą. W dyskusji padło tylko jedno nazwisko: @AgaBak. Ale to jeszcze nie są oficjalne zgłoszenia.
— Anna-Maria Żukowska 💁🏻♀️ (@AM_Zukowska) October 5, 2024
O polityk Lewicy głośno było przy okazji emisji spotu, który „rozsierdził premiera” - dosłownie tak komunikowano wówczas wyskok Dziemianowicz-Bąk.
Na początku września Kancelaria premiera Donalda Tuska zakazała emisji spotu promującego program "Aktywny Rodzic", w którym występowała szefowa MRPiPS. Premier stwierdził wówczas, że to autopromocja „rodem z czasów rządów PiS”.
Wirtualna Polska pisała, że resort pracy, rodziny i polityki społecznej dostał sugestie, by spotu w takiej formie nie wypuszczać do mediów. A jednak - wbrew poleceniu - współpracownicy minister Dziemianowicz-Bąk podpisali umowy na emisję i spot poszedł w świat.
- Ludzie z CIR, które podlega premierowi, wiedzieli, że spot może wywołać negatywne reakcje. Dlatego nie wystąpił w nim nikt z KO, nawet ci, którzy przygotowywali program. Ale ludzie Agnieszki byli zdeterminowani, żeby spot poszedł do mediów i w dodatku był emitowany w największej rotacji. Politycy KO uznali, że to jawna promocja Agnieszki, również w kontekście jej możliwego kandydowania w wyborach prezydenckich
- opisywali rozmówcy WP.
Obecna szefowa resortu nie jest jedyną, której nazwisko pojawiło się na medialnej giełdzie.
Zakusy na kandydowanie ma mieć również Magdalena Biejat, obecna senator i wicemarszałek Senatu. Przeszkodzić może jej jednak legitymacja partyjna. Biejat to członek Razem - ugrupowania, które - mimo przynależności do klubu parlamentarnego Lewicy - nie zdecydowało się tworzyć większości rządzącej.
O Biejat w kontekście wyborów prezydenckich mówił Włodzimierz Czarzasty w kwietniu br.
- Jeżeli Magdalena Biejat będzie wyrażała zainteresowanie funkcją prezydenta, to oczywiście będzie jedną z kandydatek w wyborach prezydenckich
- powiedział wówczas w RMF24 współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.