Nakładane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej kary, które nie mają żadnej podstawy traktatowej, a więc zgodnie z art. 5 i zasadą przyznania - nie mogą być nakładane przez Trybunał, jeśli taka kompetencja nie jest określona w Traktatach – podał w rozmowie z Katarzyną Gójską prof. Karol karski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, odnosząc się do decyzji TSUE ws. kopalni Turów.
Trybunał Sprawiedliwości UE postanowił w poniedziałek, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.
W maju TSUE nakazał Polsce wstrzymać wydobycie do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy. Gdy Polska nie zastosowała się do decyzji, Czechy wystąpiły o nałożenie na nią kary. Domagały się 5 mln euro kary dziennie.
Decyzja wiceprzewodniczącej Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Turowa budzi ogromne emocje w Polsce. Redaktor Katarzyna Gójska zwróciła uwagę, że do tej pory wszyscy mieli przekonanie, że ewentualne kary mogą być nakładane dopiero po zakończeniu procesu, wówczas gdy państwo nie przestrzega wydanego wyroku.
„Tutaj mamy bardzo kontrowersyjne zabezpieczenie, wydane jednoosobowo, które nakazywało zamknięcie kopalni, co siłą rzeczy oznacza również zatrzymanie pracy elektrowni. Tego zabezpieczenia Polska wykonać nie mogła i teraz pojawiły się kary” – mówiła.
Rzeczywiście mamy do czynienia z działaniem Trybunału poza zakresem jego kompetencji. Po raz kolejny okazuje się, że instytucja unijna, która ma w nazwie „trybunał”, może łamać prawo Unii Europejskiej. Artykuł 260 Traktatu o Unii Europejskiej stanowi, iż kary mogą być nakładane w przypadku niewykonania wyroku, finalnego orzeczenia, wydanego przez Trybunał po przeprowadzeniu całego postępowania w drodze bardzo złożonej procedury. Natomiast w przypadku nałożenia środków tymczasowych, taka możliwość nakładania kar zgodnie z traktatami nie istnieje. Trybunał sam sobie wykoncypował w swoim regulaminie wewnętrznym, że będzie takie kary nakładał
– ocenił prof. Karski.
♦️#SygnałyDnia: gościem audycji jest @profKarski europoseł @pisorgpl. https://t.co/RIShopEGSh
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) September 24, 2021
Jednocześnie mamy do czynienia ze szczególnym modelem podejmowania decyzji. Procedura wydawania zarządzeń tymczasowych, która jest przypisana w Traktacie do Trybunału jako do całości, została także w regulaminie wewnętrznym rozdystrybuowana w ten sposób, że podejmuje ją jednoosobowo nawet nie prezes, ale jego zastępca. Potem są ewentualnie nakładane kary, które nie mają żadnej podstawy traktatowej, a więc zgodnie z art. 5 i zasadą przyznania - nie mogą być nakładane przez Trybunał, jeśli taka kompetencja nie jest określona w Traktatach. Potem te kary są nakładane przez tę samą wiceprzewodniczącą Trybunału. Ona staje się sędzią we własnej sprawie, zaczyna nakładać środki wymuszające wykonanie swojego postanowienia zabezpieczającego. Jest to dosyć dziwny model
– przyznał Karol Karski.
Sędzia w uzasadnieniu decyzji pisze, że nie widzi związku pomiędzy wydobyciem węgla w kopalni Turów, a pracą elektrowni Turów. Jej zdaniem można wyłączyć kopalnię, a elektrownia i tak może pracować. Redaktor zapytała europosła, jak patrzy na takie uzasadnienie.
Jest to wyjątkowo przykre w tym sensie, że patrzymy na działanie osoby ubranej w togę sędziowską, która w nieprzejrzystym postępowaniu w trybie niejawnym podejmuje decyzje, które nie tylko wykazują jej podstawową niewiedzę w zakresie spraw, którymi się zajmuje, w takim ogólnym zakresie, który wynosimy z normalnego funkcjonowania w sieci jako każdy człowiek, ale także wykazuje podstawową niewiedzę w zakresie dokumentów, które sama powinna przeczytać przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. To oczywiste, że rząd polski w pismach procesowych wykazywał istnienie tego związku i kolejne dalsze implikacje. Ale jeśli ktoś nie chce przeczytać, to nie przeczyta, a związek jest bardzo prosty
– mówił.
Wytłumaczył, że kopalnia węgla brunatnego nie może być położona w jakiejś dużej odległości od elektrowni, ponieważ elektrownia zasilana tym węglem musi mieć bieżące dostawy. „Węgla brunatnego nie daje się przewozić na wielkie odległości, to jest po prostu dość mokry surowiec, który nie nadaje się do przewozu. Wypadałoby, żeby ta pani o tym wiedziała” – powiedział.
Sędzia w uzasadnieniu twierdzi, że nawet jeżeli okazałoby się, że elektrownia Turów nie mogłaby pracować, to przecież polski rząd może zwiększyć moce innych elektrowni, albo kupować prąd z zagranicy.
- Najlepiej w Niemczech – dodał z ironią Karski
Oczywistym jest, że węgiel brunatny do tej elektrowni nie może być przewożony z daleka. Wskazywanie, że możemy sobie gdzieś kupić energię elektryczną, w domyśle no przecież obok są analogiczne kopalnie niemieckie, analogiczne kopalnie czeskie, jest działaniem prawdopodobnie pokazującym rzeczywiste intencje. Z resztą też nie jest tak, że można dowolnie zwiększać moce innych elektrowni. System energetyczny ma określoną wydolność
– podał europoseł PiS.