Mieszkańcy są przerażeni i biją na alarm. W manifestacjach w obronie szpitala w Pyskowicach, które odbyły się już dwukrotnie, wzięło udział kilka tysięcy osób.
O tym że w szpitalu w Pyskowicach, gdzie mieszka ok. 15 tys. osób zostaje zamknięta porodówka 1 lipca br., jej szef dr Tomasz Kandzia, który przebywał na urlopie - dowiedział się z maila, 30 czerwca.
Także położne dostały wtedy pismo, że albo wybierają pracę w Knurowie, 30 km dalej, albo ich umowa o pracę zostaje rozwiązana. Sytuacja do tego stopnia kuriozalna, że przyjęto pacjentkę do operacji, zakwalifikowano, skonsultowano, po czym po południu trzeba ją było, poinformować, że od następnego dnia oddział nie istnieje. Bareja, by tego nie wymyślił, prezes Kot wymyśliła. Oddział pracujący od kilkudziesięciu lat można zamknąć w jedną godzinę, bez konsultacji z nikim
- żali się dr Kandzia.
Ten oddział był ceniony na Śląsku. Chciały tu rodzić kobiety z całego regionu. To stanie się zresztą gwoździem do trumny placówki. W oświadczeniu władze Zespołu Szpitali Powiatu Gliwickiego sp. z o.o., prezesem spółki jest wspomniana przez dr. Kandzię - Magdalena Kot - napiszą, że decyzja o zamknięciu zapadła właśnie dlatego, że tylko niewielka część pacjentek to mieszkanki powiatu gliwickiego.
"Dramatyczny wpis ordynatora oddziału ginekologicznego w Pyskowicach! Tak minister Leszczyna i jej partyjny kolega starosta gliwicki Dawid Rams likwidują szpital powiatowy. To już 3 oddział, w ciągu 7 miesięcy!
- komentuje w mediach społecznościowych Jarosław Wieczorek, były wojewoda śląski, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Radna KO odchodzi z Platformy!
2 lipca br. radna powiatu gliwickiego z KO, dr Patrycja Fiegler, lekarz oddziału ginekologicznego szpitala w Pyskowicach zrezygnowała nie tylko z pracy, ale i odeszła - na znak protestu - z klubu Platformy. W mediach społecznościowych napisała w dramatycznej relacji, że nie potrafi porozumieć się z władzami szpitala, nie akceptuje sposobu zamknięcia placówki, a etyka nie pozwala jej dalej działać w partii. Będzie radną niezależną.
Pacjentka powiedziała mi, pani doktor, ale Pyskowic już nie ma. Czasami zdarza mi się przytulić pacjentkę, bo diagnoza zwala z nóg, ale teraz poszło w drugą stronę. Doktor też człowiek posiada spory zapas łez...
- nie kryje rozżalenia dr Fiegler.
Rams kontra Knurów i Pyskowice
W Pyskowicach zlikwidowano oddział chirurgiczny z pododdziałem onkologicznym. 7 lipca br. zamknięto blok operacyjny. Instrumentariuszki otrzymały podobne pisma jak położne, albo przeniesienie do Knurowa - tu mieszka ok. 30 tys. osób, gdzie dojazd w związku z remontami z Pyskowic zajmuje godzinę, albo zwolnienie. O zwalnianych pytamy w spółce ZSPG.
Część została oddelegowana i kontynuuje pracę w Knurowie, część przesunięto do pracy w innych komórkach organizacyjnych. W przypadkach, w których doszło do zakończenia współpracy, decyzje te były podejmowane wyłącznie przez samych pracowników
- czytamy w informacji, pod którą nikt z imienia i nazwiska się nie podpisał.
Leczenie zabiegowe w Pyskowicach miało 115 lat tradycji... Że wszystko dzieje się bardzo szybko dowodzi też to, że na stronie internetowej spółki ZSPG dalej oddziały zlikwidowane figurują w strukturze kompleksu. Mieszkańcy bronią swojego szpitala, dwukrotnie
Starosta powiatu gliwickiego Dawid Rams jest z Platformy. Dotąd cieszył się zaufaniem rajców. Radni już nie akceptują jego sposobu restrukturyzacji szpitali w Knurowie i Pyskowicach. Na lipcowej sesji rady nie otrzymał wotum zaufania. Monika Cichy ze starostwa powiatu gliwickiego podkreśla, że istotnie w trakcie ostatniej sesji Rady Powiatu wybrzmiało, że kwestia szpitali to jedyny powód, dla którego część radnych wstrzymała się od głosu przy udzieleniu wotum zaufania i pan Rams wotum nie dostał. Na 18 głosujących - 8 radnych głosowało za udzieleniem wotum, 5 się wstrzymało i 5 było przeciw. Radni, którzy się wstrzymali w toku dyskusji zajęli stanowisko, że oceniają pozytywnie działanie zarządu, a wątpliwości ich dotyczą działań związanych ze szpitalami i dlatego nie udzielają poparcia, ale wstrzymują się od głosu.
Starosta deklaruje pełną gotowość do rozmów i współpracy – szczególnie w obszarze, który budzi wątpliwości. Chce wsłuchać się w głosy radnych i wspólnie poszukiwać najlepszych rozwiązań – wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe
- tłumaczy w rozmowie z nami swojego przełożonego Monika Cichy.
Tak jest w całym kraju.
Sytuacja w systemie służby zdrowia w powiecie gliwickim, to efekt wieloletnich zaniedbań, a w szczególności wadliwego skonstruowania systemu finansowania ochrony zdrowia w kraju oraz braku odwagi do koniecznej transformacji placówek medycznych. Oczekiwanie, że te wieloletnie, systemowe zaniedbania zostaną naprawione w okresie kilkunastu miesięcy, to myślenie życzeniowe. Wszyscy chcielibyśmy, żeby te działania były szybsze, ale złożoność sytuacji wymaga działań zrównoważonych i ostrożnych, żeby służbę zdrowia poprawić, a nie spowodować jeszcze większych szkód
- słyszymy od Moniki Cichy.
"Różdżka Leszczyny magicznie wyniszcza szpitale"
9 czerwca br. starosta Rams wystąpił do gmin powiatu gliwickiego, gdzie mieszka ok. 100 tys. osób, by dodatkowo samorząd złożył się na dotację dla szpitala.
O opinię prosimy Adama Wójcika, burmistrza Pyskowic: - Oczywiście nie zgadzam się z tą propozycją pana starosty i w tej kwestii otrzymał on stosowną odpowiedź, w której podkreślamy jako samorządowcy tej części powiatu gliwickiego zadania własne samorządu powiatowego i gminnego oraz istotne różnice jakie w nich są zawarte - podkreśla samorządowiec.
Niebywałe, właśnie starosta gliwicki z Platformy chce przerzucić koszty funkcjonowania szpitala w Pyskowicach na gminy! Ciekawe czemu tego listu nie wysłał do minister Leszczyny. Przynajmniej wiemy, że jedyny pomysł na poprawę w systemie to przerzucenie kosztów. Dymisje!
- ocenia były wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.
"Różdżka Leszczyny magicznie wyniszcza szpitale powiatowe, menedżerowie z PO nie radzą sobie, więc apelują... Są nieudolni" - stwierdza krótko Bartłomiej Kowalski, radny Sejmiku Śląskiego z Prawa i Sprawiedliwości, mieszkaniec powiatu gliwickiego.
W urzędzie nic nie wiedzą
Zarząd szpitali zwraca uwagę, że rocznie szpitale w Knurowie i Pyskowicach generują 30 mln strat, miesięcznie brakuje ok. 2,5 mln zł na pokrycie kosztów funkcjonowania. Dlatego połączono dublujące się oddziały. To pierwszy krok. Szpital ma też braki kadrowe. Mimo to otrzymał w tym roku ok. 20 mln zł z KPO i prawie 4 mln ze starostwa. W Pyskowicach funkcjonuje m.in. całodobowa izba przyjęć i oddział chorób wewnętrznych oraz powołany 1 lipca br. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. W tym ostatnim mają być docelowo 72 miejsca dla pacjentów. Ma tu też powstać Ośrodek Zdrowia Kobiety.
Tyle, że jak wskazuje na swojej stronie, Komitet Obrony Szpitala w Pyskowicach o powstaniu OZK nic nie wie dyrektor Wydziału Zdrowia Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, Małgorzata Rasała-Tomczyk, a jest jego merytorycznym zwierzchnikiem.
Smutne jest, że w ostatnich latach nie przejmowano się sytuacją obu szpitali, gdy ich naprawa była łatwiejsza. Obecnie, gdy stała się krytyczna i szpitalom realnie zagraża upadłość – brak jest odpowiedzialności i zrozumienia podejmowanych działań naprawczych, a niektóre środowiska polityczne, odpowiedzialne za stan szpitali, wykorzystują te kwestie to promowania populistycznych haseł
- czytamy w informacji z Zespołu Szpitali Powiatu Gliwickiego, tego gdzie prezesem jest Magdalena Kot.
Rzecznik Praw Pacjenta ma zastrzeżenia
Tyle, że 8 lipca br. Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta uznał, że likwidacja m.in. ginekologii w Pyskowicach godzi w dobro mieszkańców i wszczął tej sprawie postępowanie. Jego zastrzeżenia w ogóle wzbudził sposób organizacji szpitali w Knurowie i Pyskowicach.
A na koniec smaczek. Magdalena Kot, wcześniej pracowała w administracji szpitala w Sosnowcu, gdzie także zlikwidowano część oddziałów i gdzie również władze miasta są z Platformy. Dodatkowo Aneta Kawka, prezes spółki Szpital Miejski w Sosnowcu, jest doradcą ds. restrukturyzacji szpitali w Knurowie i Pyskowicach.
To trochę tak, jak w znanym systemie, "ja ci spółkę, ty mi spółkę", gdzie prezydenci, burmistrzowie z Platformy u swoich partyjnych kolegów czasem na drugim końcu Polski, zasiadali w radach nadzorczych w wodociągach miejskich, przedsiębiorstwach autobusowych itd. By sobie dorobić.
Za zatrudnienie w szpitalach odpowiada wyłącznie zarząd spółki. Nie jest dla mnie istotne z jakiego miasta pochodzą osoby zatrudnione w Zespole Szpitali Powiatu Gliwickiego. Jestem też głęboko przekonany, że kryterium zatrudnienia są kompetencje i umiejętności, a nie przynależność partyjna
- ucina Dawid Rams.