A może sędziwy prezydent zwyczajnie polubił swój gabinet? Nie wiemy. Powód do zadowolenia mają jednak ludzie Majchrowskiego, którzy liczą na kolejne cztery lata eldorado. Ale zadowolony może być także krakowski PiS i sama Małgorzata Wasserman. Na tle wyrazistego do bólu Majchrowskiego i jego wszystkich „dokonań” ma szansę się zaprezentować jako świeżość, która jest Krakowowi potrzebna równie mocno, jak przepędzenie smogu z naszego pogrążonego w apatii i kolesiostwa miasta.