W 1845 roku, gdy Kongres musiał ustalić termin wyborów, Kalifornia, Floryda i Teksas jeszcze nie były odrębnymi stanami, a niewolnictwo kwitło w najlepsze. Wielkie połacie rolniczego kraju przemierzano powozami i końmi. Farmerzy potrzebowali trzech dni na dotarcie lokali wyborczych umiejscowionych w głównych miastach. Jeden dzień przeznaczono na dojechanie, drugi na głosowanie, trzeciego wracano do domów.
Najpierw wybrano listopad - miesiąc, kiedy prace na polach są już zakończone, ale jeszcze nie nadciągnęły pierwsze śnieżyce i drogi są przejezdne. Następnie ustalono, że będzie to pierwszy wtorek po pierwszym listopadowym poniedziałku –
„the Tuesday next after the first Monday in the month of November". Dlaczego wtorek? Niedziela była dniem dla Kościoła i odpoczynku, a środa dniem targowym. Ponadto wiadomo było wtedy, że termin wyborów nie wypadnie nigdy 1 listopada w Dzień Wszystkich Świętych. Najwcześniejszy możliwy termin to – 2 listopada, najpóźniejszy, tak jak to miało miejsce w tych wyborach – 8.
W ten sposób ustaliła się tradycja głosowania we wtorki, choć co jakiś czas powraca pytanie, czy naprawdę we współczesnym świecie, kiedy już ludzie nie jadą konno wybierać prezydenta, nie powinno się przenieść dnia wyborów na niedzielę…
Ale Amerykanie są ciągle przywiązani do swoich tradycji.
Źródło: usgovinfo.about.com
#prezydent #USA #historia #wybory
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
MŁ