Muszę powiedzieć, że trudno mi jest wygłosić to wystąpienie, bo chwila jest dla mnie wyjątkowo wzruszająca. Tak jak powiedziano na wstępie, rzeczywiście dwa rzędy tutaj z przodu to są moi najbliżsi, moja rodzina. Moi rodzice, obok żony mojej oczywiście, moje ciocie, mój stryj, moi wujkowie, moi kuzyni, wśród moich cioć moja matka chrzestna, siostra mojego taty, małżonkowie moich kuzynek i moich kuzynów. W Kancelarii Prezydenta nazywamy to wizytą krajową. Tu zupełnie wyjątkowa wizyty krajowa. Bardzo dziękuję, że na tej pięknej uroczystości obok moich najbliższych są właśnie Państwo Ministrowie, Panowie Senatorowie, jest Eminencja, Ekscelencja ksiądz biskup, jest reprezentowane duchowieństwo starosądeckie, jest tak wiele osób znanych mi, których niezwykle szanuje, jest tylu dostojnych gości.
Ta pierwsza część uroczystości była dla mnie bardzo znamienna, bo św. Kinga to Stary Sącz. Bo przecież pierwszy dokument o Starym Sączu 1257 rok to jest nadanie dla swojej żony, jakie uczynił książę Bolesław Wstydliwy. Od Kingi w zasadzie zaczyna się ta pisana historia Starego Sącza. Osady, były tutaj znacznie wcześniej, ale ta historia pisana Starego Sącza, który staje się miastem w połowie następnego wieku, to jest historia św. Kingi. A więc to jest historia oparta na wielkiej wartości, jaką było po pierwsze polskie państwo, po drugie chrześcijaństwo, wiara katolicka, klasztor, który w Starym Sączu założyła św. Kinga i w którym zakończyła potem swoje życie i została. A więc ogromna wielka tradycja, dokładnie wpisana w 1050 lat polskiego chrześcijaństwa. To wielka tradycja cały czas pieczołowicie przechowywana, nie tylko w klasztorze klarysek w postaci relikwii św. Kingi , w postaci tradycji ogromnej, która tam jest, w postaci siły modlitwy, która tam jest, i ducha. Ona jest także w mieszkańcach Starego Sącza. I zawsze była. Dlatego jestem, po pierwsze tak niezwykle szczęśliwy i dumny z tego, że Stary Sącz, który jest moim rodzinnym miastem obok Krakowa, ja tak to traktuję, choć urodziłem się w Krakowie, ale Stary Sącz też jest moim rodzinnym miastem. Zawsze to podkreślałem, bo tak to czuję, że Stary Sącz przyjął św. Kingę jako swoją patronkę i że znalazła się ona na sztandarze miasta. I że przy tym wszystkim spotkał mnie tak niebywały zaszczyt, że mogłem ten sztandar dziś poświęcony wręczyć Panu Burmistrzowi, przekazać go władzom Starego Sącza i że od tej pory przy wszystkich uroczystościach miejskich i państwowych on będzie obecny, i będzie znakiem mojego miasta. To dla mnie niezwykły powód do dumy.
A poza tym spotkał mnie dzisiaj jeszcze drugi niebywały zaszczyt. A mianowicie ja zawsze uważałem się w pewnym sensie za obywatela Starego Sącza. Cieszę się, że Stary Sącz mnie dzisiaj uznał tak jak uznaje się syna. Bardzo dziękuję Państwu za ten wielki zaszczyt, ale przede wszystkim jako syn Starego Sącza, ale jednocześnie przecież polityk, Państwo to wiecie, chciałem bardzo serdecznie podziękować. Chciałem Państwu bardzo serdecznie z całego serca podziękować za to, że tę decyzję rada miasta podjęła jednogłośnie, ogromnie jestem Państwu za to wdzięczny. Państwo tak samo jak ja doskonale wiecie, że polityka jest trudna. Dziękuję za ten wielki gest. Proszę Państwa, to co Pan Burmistrz powiedział jest absolutną prawdą, ja się czuję w dużym stopniu ukształtowany w Starym Sączu czy przez Stary Sącz w bardzo dużym tego słowa znaczeniu. Oczywiście ukształtowali mnie moi rodzice, którzy mnie wychowywali, moja mama ze swoją rodzinną tradycją i mój tata ze swoją rodzinna tradycją, ale w dużym stopniu był to też wpływ moich dziadków, do których faktycznie w każde wakacje, właściwie odkąd pamiętam, aż do 12 roku życia przyjeżdżałem na 2 miesiące. Kiedy nie chodziłem jeszcze do szkoły to były jeszcze 3 miesiące. I przez te dwa, trzy miesiące w roku byłem cały czas, bez przerwy w Starym Sączu, po prostu tutaj mieszkałem. Nie będę tutaj opowiadał o wszystkich historiach, które się zdarzyły.
Ale muszę Państwu tak dla zabawy opowiedzieć, że kiedyś też moja rodzina, moi dziadkowie, mój tata się wychował na Podgórzu, ale potem przenieśli się, już tata był w Krakowie, kiedy się przenieśli na Braterstwa Ludów. Ja oczywiście nigdy się za Podgórzaka się nie uważałem, ale kiedyś tam przy okazji jakiś harców dziecięcych z chłopakami gdzieś tam na to Podgórze zawinęliśmy przy okazji jakiś wygłupów. Jakaś pani starsza, tak mi się wtedy wydawało, proszę pamiętać, że miałem 9 lat, patrzy tak na mnie, choć myślałem, że jestem anonimowy w Starym Sączu, żeby była pełna jasność, i mówi: „A Ty Dudziok jesteś?” Ja byłem zawsze przekonany, że nie jestem podobny do mojego taty. Ja mówię tak. „A Ty jesteś Janka czy Antka?”. Ja mówię, że Janka. „A to Ty z Krakowa”. Tak było, potem ciocie mi powiedziały nawet po charakterystyce jak ta pani się nazywa, ale ja już nie pamiętam tego. Natomiast ja chciałem powiedzieć tak: Stary Sącz mnie ukształtował, przez parę takich elementów, które tu są, a których Państwo pewnie nawet nie dostrzegacie w swoim codziennym życiu, przez to, że tutaj jesteście cały czas. To etos człowieka, który był zawsze przede wszystkim w moim dziadku. Myślę, że po nim to przejął mój tata, ale on był w moim dziadku, wielkiego szacunku do każdego człowieka niezależnie od tego jaką pracę wykonywał. Mój dziadek był kuśnierzem, nie był człowiekiem wysoko wykształconym, ale miał wielki szacunek do każdego człowieka, niezależnie od tego co się z tym człowiekiem działo. Czy to był pan mecenas, inny profesor, który przyjeżdżał do niego, żeby oddać kożuch do czyszczenia, czy do farbienia, czy to był zwykły człowiek, który przyniósł mu skórki królika do wyprawienia, czy to był jakiś człowiek, który zagubiony w życiu, gdzieś tam się upił i miał gorszy dzień. Dziadek o każdym z tych ludzi zawsze mówił z szacunkiem. To był wielki dar, który mi przekazał. Wielki.
I druga rzecz, która myślę, że jest charakterystyczna dla Starego Sącza, i zawsze była, bo to z całą mocą chcę podkreślić, ostatnio jest moda, ale tu jest to w Starym Sączu odkąd ja pamiętam, proszę Państwa, a pamiętam długo. Cmentarz żołnierzy z I wojny światowej był zawsze bardzo ładny. Tam nie ma ani jednego polskiego grobu, tam nie leży nikt ze Starego Sącza, a ten cmentarz był zawsze zadbany. Wiecie Państwo o czym to świadczy? O wielkiej kulturze, to świadczy o wielkiej kulturze. Potem po wielu latach, po dziesięcioleciach, odkąd ja pamiętam tamten cmentarz, który zawsze wyglądał tak jak dzisiaj. Oczywiście rząd Austrii dał pieniądze, zaczęto odnawiać te cmentarze w rejonie Bitwy Gorlickiej, po górach, itd., ale ten cmentarz, tutaj w Starym Sączu, na którym są groby, na których najczęściej jest napisane, że to są żołnierze nieznani. Trzech rosyjskich żołnierzy, ośmiu austriackich żołnierzy, przecież takie tam są napisy, nie ma tam nazwisk, kilka jest, ale większości nie ma. Cmentarz zawsze był zadbany, to świadczy po prostu o kulturze i o człowieczeństwie, ono tutaj jest w Starym Sączu. I mam to głębokie poczucie, że gdzieś w sobie, dzięki temu wychowaniu, dzięki temu, że tym nasiąkałem, gdzieś w sobie to chyba wyniosłem, tak mi się wydaje przynajmniej. Jeśli mogę być Staremu Sączowi za coś wdzięczny, i dlaczego mówię o Starym Sączu zawsze, kiedy jest taka okazja, żeby nawiązać, tak ja mówię z dumą, że wiele czasu w swoim dzieciństwie spędziłem w Starym Sączu, bo ja kocham Stary Sącz, to jestem mu ogromnie wdzięczny właśnie za ten dar, bo to był dar, za ten dar jestem ogromnie wdzięczny. Dlatego to honorowe obywatelstwo Starego Sącza, które tak jak powiedziałem, traktuję jako swoiste uznanie za syna przez Stary Sącz jest mi tak ogromnie drogie. To dla mnie naprawdę wielki zaszczyt i ogromna przyjemność osobista. Dziękuję za to!