W nowym zarządzie ma być więcej kobiet - przyznaje lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Jego partia ma być bardziej "kobieca", co brzmi ciekawie w zestawieniu z wydarzeniami z lat poprzednich, kiedy to Małgorzata Kidawa-Błońska samotnie na konferencji rezygnowała z walki o prezydenturę, a Ewa Kopacz musiała zrezygnować z funkcji wiceprzewodniczącej PO, by do polskiej polityki wrócił... sam Tusk.
Przed tygodniem Platforma Obywatelska wybrała nowe władze, m.in. przewodniczącego (swój dotychczasowy mandat potwierdził Donald Tusk z poparciem 97,4 proc. głosów), a także szefów regionów, powiatów oraz członków rad powiatów i regionów. Wśród "baronów", czyli regionalnych liderów partii, jest kilka nowych twarzy, choć ani jednej kobiety. Jedyna kandydatka na tę funkcję, posłanka Agnieszka Pomaska, która ubiegała się o przywództwo na Pomorzu, przegrała wybory z popularnym w partii marszałkiem woj. pomorskiego Mieczysławem Strukiem.
Sobotnie wybory nie kończą jednak roszad w partii. Do powołania jest jeszcze nowa Rada Krajowa PO, która z kolei wskaże członków Zarządu Krajowego. "Zakładam, że Rada spotka się do końca listopada" - powiedział Tusk w piątek na konferencji prasowej, choć zastrzegł jednocześnie, że wpływ na ewentualny termin będzie miała sytuacja epidemiczna w kraju.
Zastępców Tuska ma być w sumie dziesięcioro - pięciu mężczyzn i pięć kobiet. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami lidera PO, swe dotychczasowe funkcje w prezydium partii mają zachować: prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oraz posłowie: Borys Budka i Tomasz Siemoniak. Na stanowisko wiceprzewodniczącego powrócić ma ponadto europoseł Bartosz Arłukowicz (ustąpił z niego latem, by umożliwić Tuskowi przeprowadzenie zmian niezbędnych do przejęcia władzy w partii). Miejsce w prezydium ma także otrzymać poseł Cezary Tomczyk - on z kolei zrezygnował latem z funkcji szefa klubu Koalicji Obywatelskiej, by zgodnie z życzeniem Tuska, zastąpił go Borys Budka.
Miej wiadomo, jeśli chodzi o "kobiecą" część wiceprzewodniczących. Tusk podkreślał w piątek, że od lat jest zwolennikiem parytetów we władzach partii i w podobny sposób również teraz zamierza dobrać grono najbliższych współpracowników.
- Mogę zapewnić, że wszędzie tam, gdzie to będzie zależało ode mnie, tam będę proponował nie tylko tyle samo, ale więcej kobiet niż mężczyzn, tak żeby tę chwiejną równowagę jako tako utrzymać
- zapewnił szef Platformy.
Powrót do prezydium, podobnie jak Arłukowicz, obiecany ma Ewa Kopacz (jej odejście z władz PO również wiązało się z lipcowymi roszadami w partii). Dołączyć do byłej premier, a dziś europosłanki mają ponadto - jak wynika z nieoficjalnych doniesień - wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz posłanki: Izabela Leszczyna i Dorota Niedziela. Niewykluczony jest także awans posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz, która do tej pory zasiadała w zarządzie, jednak nie jako zastępczyni szefa Platformy.
Tusk pozostawi też prawdopodobnie w zarządzie Agnieszkę Pomaską, którą poparł zresztą w wyborach na przewodniczącego pomorskiej PO. Z rozmów z politykami Platformy wynika, że we władzach partii ma się znaleźć ponadto jedna z najmłodszych posłanek Platformy Aleksandra Gajewska, być może nawet jako nowa rzeczniczka ugrupowania.
Tusk zapowiada zmiany, jeżeli chodzi o rolę kobiet w Platformie Obywatelskiej. Być może pod wpływem wyborców, którzy na pewno zapamiętali samotną konferencję Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, gdy rezygnowała z udziału w wyborach prezydenckich. W chwili porażki jej sztab jakby się ulotnił.
6 lutego 2020 - ogłoszono skład sztabu Kidawy, szefem Arłukowicz. Budka: "Profesjonaliści, którzy wspólnie będą pracować na sukces wyborczy".
— lostson 🇵🇱 (@lostson_) May 15, 2020
15 maja 2020 - Kidawa szoruje po dnie w sondażach i rezygnuje ze startu w wyborach. Odpowiedzialni ze sztabu udają głupich... pic.twitter.com/2rTDyg1QcU