Sondaże coraz bardziej wskazują na to, że w nowym Sejmie Trzeciej Drogi może zabraknąć. Niewiele brakuje do tego, by spadła ona poniżej progu wyborczego. Co na to politycy? Na razie wydają się nie przejmować statystykami. Ale im bliżej wyborów, tym bardziej atmosfera będzie napięta.
Trzecia Droga - wspólny koalicyjny projekt polityczny Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego - odnotowuje w ostatnich sondażach spadek poparcia o 4-5 pkt. proc. Obecnie chęć oddania głosu na Trzecią Drogę deklaruje około 10 proc. badanych. W mediach pojawiły się doniesienia o możliwych zmianach strategii wyborczej umożliwiającej obu ugrupowaniom uniknąć niebezpieczeństwa nieprzekroczenia 8-proc. progu wyborczego obwiązującego koalicje.
Wśród opisywanych przez media scenariuszy pojawiły się m.in., powrót do rozmów o jednej liście opozycji lub start Polski 2050 z listy PSL. Ale liderzy Trzeciej Drogi zaprzeczają.
- To są bajki. Proszę nie ulegać plotkom - zapewnił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak podkreślił, ustalenia zawarte między ludowcami a Polską 2050 są aktualnie. Zaprzeczył, by koncepcja wspólnego startu jako koalicja miała ulec zmianie. Szef ludowców zaprosił również na pierwszą wspólną konwencję programową Trzeciej Drogi, która odbędzie się w sobotę w Grodzisku Mazowieckim i ma rozpocząć prekampanię Trzeciej Drogi.
Politycy Polski 2050 również wykluczają możliwość powrotu do planu "jednej listy". Nie do zaakceptowania jest dla nich także wariant, by Polska 2050 weszła na listy PSL-u, lub odwrotnie - PSL na listy Polski 2050. Nie jest brany pod uwagę także wariant powrotu do oddzielnego startu obu ugrupowań. "Nie rozważamy innego startu niż w formule koalicji. Liczymy na wynik na poziomie od 15 proc wzwyż" - podkreślił pierwszy wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko. "Właściwa kampania wyborcza dopiero przed nami" - zauważył.
Mimo deklaracji liderów ugrupowań, media donosiły niedawno o niezadowoleniu, jakie ma panować wśród działaczy PSL. "Gazeta Wyborcza" opisując kilka dni temu sytuację ludowców na cztery miesiące przed wyborami, napisała, że wśród ludowców panuje opinia, że koalicja PSL-u z Polską 2050 "staje się coraz bardziej problematyczna" i "przez wielu działaczy oceniana jest dziś jako błąd, który może zepchnąć Stronnictwo w polityczny niebyt".
- Ja takich dyskusji w PSL kompletnie nie widzę - powiedział poseł PSL Marek Sawicki. Odnosząc się do tych doniesień ironizował, że "Gazeta Wyborcza" jest widocznie lepiej poinformowana, niż polityczni działacze, z którymi rozmawia na co dzień. "Zastanawiam się, skąd w głowach piszących te artykuły tyle złości. Nie wiem, po co to wymyślają. Czy z własnej głupoty, czy za pieniądze? Trudno mi to zrozumieć" - dodał poseł.
Podkreślił, że wśród działaczy PSL nie ma dyskusji o możliwej zmianie wariantu startu w wyborach, na który PSL i Polska 2050 podpisały umowę. "Jest porozumienie i wszyscy je realizują" - zapewnił Sawicki. Zwrócił również uwagę, że na spotkania z wyborcami, w których brał udział, przychodzą sympatycy Polski 2050 - przedsiębiorcy, rolnicy i samorządowcy. Pytany, czy wśród ludowców nie ma lęku, że koalicja nie przekroczy 8-proc. progu wyborczego, Sawicki oświadczył, że jako polityk "odczuwa ten lęk już 25 lat".
- Przed każdymi wyborami PSL jest przed progiem wyborczym. To są te same środowiska, te same gazety, te same tytuły. Jestem na to uodporniony. Strachu nie ma. Proszę napisać, że Sawicki się nie boi - podkreślił. Dopytywany o sondaże zaznaczył, że "ośrodki kształtowania opinii publicznej" starają się kreować rzeczywistość przed wyborami.