Rafał Trzaskowski w 2020 roku nie pojechał na debatę przedwyborczą do Końskich, co później zostało okrzyknięte jako jedna z możliwych przyczyn jego porażki z Andrzejem Dudą. Małgorzata Kidawa-Błońska, którą w dość dziwnych okolicznościach zastąpiono Trzaskowskim, stwierdziła po latach: "Ja bym pojechała".
Małgorzata Kidawa-Błońska zapytana została w Radiu Zet o Donalda Tuska, który w dość specyficzny sposób nie przyjął zaproszenia do programu w TVP, w którym gościem był też premier Mateusz Morawiecki.
Wiceprzewodnicząca PO stwierdziła, że chciałaby żeby debata się odbyła i żeby zorganizowały ją różne media. - Potraktujmy siebie i Polaków na poważnie, poczekajmy na debatę w kampanii - stwierdziła.
Prowadząca program Beata Lubecka zwróciła uwagę, że w kampanii prezydenckiej 2020 Rafał Trzaskowski nie pojechał do Końskich na debatę z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Ja bym pojechała - wypaliła nieoczekiwanie Kidawa-Błońska, która, przypomnijmy, miała kandydować na prezydenta, ale została zastąpiona dublerem Rafałem Trzaskowskim po tym, jak jej notowania sondażowe były coraz słabsze.
"Debata prezydencka w Końskich była zorganizowana w trudnych warunkach, ale trzeba było. Ja bym pojechała" - powtórzyła Kidawa-Błońska. Stwierdziła jednak, że nie przez to Rafał Trzaskowski przegrał wybory, bo złożyło się na to wiele czynników.