Słowa posła Konfederacji Grzegorza Brauna wywołały powszechne oburzenie. Dawno w polskim Sejmie nie było sytuacji, w której politycy PO i PSL jednoznacznie wstawili się za ministrem w rządzie PiS. W groźbie nic złego nie widzi jednak kolega Brauna z koła - Artur Dziambor. - Co my mamy tak naprawdę innego robić? Nam tylko zostało w tym momencie mocne opisywanie rzeczywistości, w której się znajdujemy - mówi nam.
- Będziesz pan wisiał - takimi słowami skierowanymi do ministra zdrowia zamknął swoje wystąpienie w Sejmie poseł Konfederacji, Grzegorz Braun. - Niebywały skandal - powiedziała prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska, która chwilę później zdecydowała o wykluczeniu Brauna z obrad. Następny na mównicy sejmowej Władysław Kosiniak-Kamysz wyraził oburzenie i przestrzegł przed tak ostrym językiem.
Inni politycy niemal gremialnie skrytykowali Brauna. Podobnie zareagowali dziennikarze, obserwujący obrady na żywo w gmachu Sejmu.
Autor słów „będziesz wisiał” może jednak liczyć na wsparcie swojego ugrupowania. O postawę Brauna zapytaliśmy Artura Dziambora - także z Konfederacji.
- Dyskusja na poważne tematy, które poruszył Grzegorz Braun, została obrócona w dyskusję o jednym słowie, które powiedział za dużo. Gdyby powiedział „będziesz siedzieć” - nikt by się nie oburzał - rozpoczyna i dodaje zaraz:
„nie jest to nic sensacyjnego, to figura retoryczna, której użył, by pokazać jak bardzo emocjonalnie podchodzi do rozwiązania tego problemu, a o nim mówił wcześniej przez trzy minuty”.
Pytany o poszanowanie jakichkolwiek zasad parlamentaryzmu, odpowiada po chwili:
„bez przesady…”.
- Ci sami, którzy dziś oburzają się na Grzegorza Brauna, nie oburzali się na wulgarne hasła, które padały podczas tzw. Strajku Kobiet. Tam byli obecni posłowie i posłanki tego parlamentu. Sam byłem świadkiem, jak odczytywano moje nazwisko, a były tam posłanki Lewicy, które krzyczały: „Artur Dziambor - wy…aj” - przypomina.
- Powtórzę raz jeszcze - to figura retoryczna, choć może niepotrzebnie użyta… Sam powtarzam, że ludzi odpowiedzialnych za nadmiarowe zgony trzeba pociągnąć do odpowiedzialności - tłumaczy dalej polityk Konfederacji.
Apeluje, by nie skupiać się na tabloidyzacji. - Niech wybrzmi to, z czego wzięła się ta wypowiedź - dodaje.
- Co my mamy tak naprawdę innego robić? Nam tylko zostało w tym momencie mocne opisywanie rzeczywistości, w której się znajdujemy
- pyta na koniec.