Jeszcze w 2011 roku minister z rządu Donalda Tuska zapowiadał, że w Polsce potrzebne jest nowe, duże lotnisko, które miałoby powstać... do 2020 roku. Oczywiście zapowiadana budowa nie ruszyła, a gdy planowany jest Centralny Port Komunikacyjny, krytykuje go Tusk, Trzaskowski i inni politycy PO.
Podczas niedawnego spotkania z mieszkańcami Bytomia szef PO Donald Tusk został zapytany o Centralny Port Komunikacyjny (CPK), Koleje Dużych Prędkości i związane z budową CPK wywłaszczenia, przeciwko którym protestują mieszkańcy.
Tusk ocenił, że CPK to - jak dotąd - setki milionów złotych wyrzuconych na wynagrodzenia i fanaberie. Jego zdaniem, CPK to wymysł szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który chce mieć największe lotnisko w Europie. Były premier zapowiedział, że po wygranych wyborach projekt CPK zostanie "uczłowieczony", wcześniej jednak nie można doprowadzić do tego, by doszło do wywłaszczeń i nieodwracalnych szkód, które zniszczą ludziom życie. "Uczłowieczony", czyli... zlikwidowany?
Warto przypomnieć, że za rządów Donalda Tuska podnoszony był argument za budową nowego, dużego lotniska. Padały nawet konkretne daty.
Decyzję o tym, czy budować centralny port lotniczy dla Polski, podejmie przyszły rząd, my przygotowujemy tę inwestycję. Takie rozwiązanie trzeba jednak bardzo poważnie brać pod uwagę
Mało tego, Grabarczyk mówił, że budowa nowego portu powinna rozpocząć się w 2013 roku, a skończyć - w 2020. Wskazywano, że potrzebne jest duże, nowe lotnisko, a Grabarczyk mówił nawet o partnerstwie publiczno-prywatnym do realizacji inwestycji. Oczywiście nic z tego nie wyszło, a plany wyrzucono do kosza.
Sytuacja zmieniła się, gdy do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość i zapowiedziało budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Szybko okazało się, że Platforma Obywatelska... uważa to za "gigantomanię". Tego słowa użył Rafał Trzaskowski, wskazując, że "w Berlinie udało się po latach, i będziemy mieli lotnisko (...) no trudno będzie z nim konkurować".