Marcin Kierwiński osiem lat temu mówił o tym, że Polacy powinni masowo iść do referendum. Wtedy nie poszli. Kiedy głosowanie w ważnych dla Polaków sprawach rozpisano na 2023 rok, Kierwiński mówi o "hucpie politycznej" i twierdzi, że w głosowaniu... nie weźmie udziału.
Kiedy w 2015 roku Bronisław Komorowski w przypływie strachu przed porażką po pierwszej turze wyborów ogłosił referendum z pytaniami niezrozumiałymi dla sporej części społeczeństwa, Marcin Kierwiński w TVP Info mówił, że Paweł Kukiz "sprowokował prezydenta do takiej, a nie innej decyzji". Bo głosił hasła o JOW i był trzecią siłą polityczną w wyborach: Komorowski tak bardzo chciał powalczyć o jego głosy, że w przypływie politycznej paniki rozpisał głosowanie, które skończyło się kompromitacją (frekwencja 7,8 proc., najniższa w Europie po 1945 r.).
- To referendum się odbędzie, my będziemy przekonywali do tego, że możliwe są potencjalne zmiany w ordynacji, jeżeli ludzie się za tym opowiedzą - powiedział wówczas Kierwiński.
W innym wywiadzie polityk PO także zachęcał, by Polacy głosowali w referendum.
Ja chciałbym, żeby była jak największa, bo ważne kwestie poruszamy w tym referendum, zarówno kwestie finansowania partii politycznych, jak i kwestie jednomandatowych okręgów wyborczych. Chciałoby się, żeby Polacy masowo poszli do referendum. Niestety, praktyka ostatnich referendów pokazuje, że nie jest z tym tak dobrze. Ale wielka w tym rola partii politycznych, aby budować kampanie zachęcające do pójścia do referendum.
Minęło osiem lat, a gdy Polacy 15 października mają decydować w referendum o ważnych sprawach dla ojczyzny, np. kwestii wyprzedawania majątku państwowego; wieku emerytalnego i relokacji tzw. uchodźców, to Kierwiński mówi: "Nie wezmę udziału w politycznej hucpie Kaczyńskiego". Czyli... który Marcin Kierwiński jest prawdziwy?
Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło akcję przedstawiania kolejnych pytań referendalnych. Pierwsze pytanie - jak przekazał prezes PiS Jarosław Kaczyński - będzie brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", a drugie - o czym informowała wiceprezes PiS, była premier Beata Szydło - "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".
Trzecie pytanie przekazał premier Mateusz Morawiecki i będzie ono brzmiało: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Czwarte pytanie poznamy w poniedziałek.