Lider Porozumienia Jarosław Gowin stwierdził, że należy obniżyć stawkę VAT z 23 na 15 procent., a w przypadku usług i cen energii - z 8 na 5 procent. Warto jednak przypomnieć, że to m.in. za sprawą Gowina VAT wynosi 23 procent, gdyż w 2010 roku głosował za jego podwyższeniem.
Gowin podkreślił, że podstawowy problem, z którym mierzą się dzisiaj miliony polskich rodzin, to drożyzna.
- Proponujemy po pierwsze obniżenie podatku VAT z podstawowej stawki 23 proc. do 15 proc., a w przypadku usług czy cen energii - z 8 do 5 proc. Proponujemy także wydłużenie czasu obowiązywania zerowej stawki na żywność do końca pandemii. Bez tych rozwiązań ceny będą galopować, pustoszyć budżety domowe milionów polskich rodzin
- mówił na konferencji prasowej były wicepremier.
Nie wspomniał jednak o tym, kto podniósł stawkę VAT do 23 procent. Warto więc zaznaczyć, że kluczowe głosowanie w tej sprawie odbyło się 29 października 2010 roku. Wówczas głosowano nad przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw związanych z realizacją ustawy budżetowej, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Finansów Publicznych, wraz z przyjętymi poprawkami. W zapisach tego projektu była podwyżka VAT do poziomu 23 procent.
Sprawdzamy wyniki głosowania. Za przyjęciem projektu była Platforma Obywatelska (183), PSL (26), jeden poseł SLD, jeden poseł SDPL, trzech posłów DKP SD i sześciu niezrzeszonych. Razem - 220. Przeciw było 153 posłów PiS, 35 posłów SLD oraz 2 niezrzeszonych. 190 przeciwnych było to jednak za mało, by odrzucić projekt. Na kolejnym posiedzeniu Sejm odrzucił poprawki Senatu i wyższy VAT wszedł w życie.
A jak głosował Jarosław Gowin? Był za podniesieniem VAT, podobnie jak wszyscy głosujący wówczas posłowie Platformy Obywatelskiej.
Czyżby więc propozycja obniżenia VAT była wyborczą grą ze strony Gowina? Do wyborów jest coraz bliżej i wszyscy zastanawiają się, z kim wystartuje były wicepremier. On sam wskazał możliwy scenariusz.
Prezes Porozumienia, odnosząc się do kwestii przyszłych sojuszy wyborczych, powiedział, że nie wydaje mu się możliwe stworzenie jednej listy opozycyjnej w wyborach do Sejmu. Według niego pomiędzy PiS i PO istnieje duża przestrzeń, którą "może wypełnić koalicja ugrupowań centrowych czy lekko wychylonych w prawą stronę".
- Jeżeli chcemy odsunąć PiS od władzy, a to jest postulat całej opozycji, to nie możemy pójść do wyborów podzieleni. Nie wydaje się możliwe wprowadzenie tego rozwiązania, za którym opowiada się PO, czyli jedna lista opozycja skupiająca wszystkie partie opozycyjne. Dlatego, że taka lista byłaby pod względem programowym niezbyt niespójna. W centrum sceny politycznej są takie ugrupowania, jak Polska 2050 Szymona Hołowni, PSL, Porozumienie. Wydaje się, że tutaj ten wspólny mianownik programowy jest dostatecznie szeroki, by podjąć współpracę
- ocenił polityk.